czwartek, 31 marca 2011

Zdziwko.

   Jak taki mądry ,wyciszony człowiek jak Paweł Kowal,o poglądach prawie liberalnych ,mógł być członkiem PiS-u? Oglądałam  i słuchałam go w "kropce nad i". Dobrze ,że odszedł z PiS-u  żle ,że PJN ma takie słabe notowania.
   Napisałam dzisiaj komentarz, do wiadomości na WP.: o burzy po programie Tomasza Lisa ,w którym zastanawiano się nad ,brakiem reakcji , ze strony PiS owców -  na szkalujące pamięć nieżyjącego prezydenta i aktualnego prezydenta, oraz Polski jako państwa- wypowiedzi Polonusów.Program oglądałam.Jakież było moje żdziwienie,kiedy usłyszałam słowa A.Hofmana , że Tomasz  Lis to zmanipulował . Na filmie wszystko dokładnie widać , a ten dupek ,mówi - manipulacja. Co się dzieje, z tym młodym człowiekiem,jak można tak się zaprzedać.Biedna ta jego matka.
    Pan Prezes ma zbadać sprawę.
KOMENTARZ NIE ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY !!!!!

środa, 30 marca 2011

Odwiedziny.

         Dzisiaj do mojego ogródka przyszły pierwszaczki z panią nauczycielką na poszukiwanie wiosny. Znalazły ją w moim ogródku ,bo kwitnie sporo kwiatów :śnieżyczki,krokusy,,cebulice,"puszkinki",karłowate narcyzy i tulipany, niebieskie i białe fijołki no i barwinek.Na dodatek ptaszki się kąpią w pojemniku z wodą.Na odchodnym usłyszałam : piękny ma pani ogródek. Tylko,że "pani' już trzy dni, nic w ogródku nie robiła.Może pójdę jutro.Zaczyna być naprawdę ładnie i ciepło ,mój Kajtuś aktualnie wygrzewa swoje stare kosteczki na balkonie.

wtorek, 29 marca 2011

Wtorek - bardzo póżnym wieczorem .

          Piękny,wiosenny wieczór .Niebo wygwieżdżone jak przy mrozie , ale jest ciepło.Fajniusieńko.

Kto rano wstaje..........

         Jestem w szoku ,bardzo przyjemnym szoku. Zupełnie nieoczekiwanie znalazłam zaskórniaka ,nie byle jakiego bo 200 zł. Ale jestem chomik ,tylko czy chomiki też zapominają jak coś zachomikują? Jak to dobrze,od czasu do czasu poprzeglądać papiery,jak to dobrze ,że wypadły mi z  rachunków,po remoncie  z 1999r.!!!!!!! ,który robiłam po śmierci Taty .Widocznie miałam coś jeszcze dokupić ,włożyłam pieniądze i zapomniałam o nich .Kupiłam za inne. Pieniądze przeleżały 12 lat. Rachunki ,(dokładnie przeglądnięte)już są w koszu.

Hamulcowy - mróz (wtorek).

    Wiosna przystopowała ,wszystko przez poranne przymrozki. Pojawiają się od soboty , nawet nie chce mi się  iść do ogródka ,chociaż mam jeszcze trochę pracy.  Przymrozek dość szybko znika , ale razem ze  zmianą czasu ,tworzy niekorzystną  mieszankę  i  mój organizm,mówi - nie. Może przesadzę kwiaty (dwa),ale tylko -  może.

Zmiana czasu.

        Wtorek. To już trzeci dzień, zmiany czasu z zimowego na letni . Czuję się fatalnie . Z natury żle sypiam ,budzę się wcześnie to teraz jest jeszcze gorzej.Dzisiaj przed 7.myłam już głowę ,a 7.40.byłam już po zakupach w Biedronce(wg.prezesa Kaczyńskiego - sklepie dla biednych ludzi ).Kupiłam doniczki w delikatnym oliwkowym kolorze,no i prowiant na tydzień.
         Udało mi się oszukać psa ,spał jak wychodziłam po zakupy i jak wróciłam po pół godzinie ,to spał w takiej samej pozycji. Staruszek,coraz bardziej nie może mnie " dopilnować". Dopiero po zakupach był spacer.

sobota, 26 marca 2011

Cały dzień ...................

           Dzisiejszy dzień, calusieńki , spędziłam przed telewizorem, koszmar. Ale po kolei : 7.30 - Rok w ogrodzie - sprawdziłam tylko zalecenia kalendarza biodynamicznego i poszłam z psem na spacer. Następnie,zupełnie o tym nie wiedziałam ,ale się załapałam , - było" śniadanie z Małyszem" -oglądałam ,trwało do 10.30. Zrobiłam coś na łapu - capu i poszłam na kolejny spacer ,bo przecież o 12.00 w TVN 24 - 2.gie śniadanie mistrzów z Premierem  i  muzykami  Zbigniewem Hołdysem , Pawłem Kukizem  i Tomaszem Lipińskim (tego pana zupełnie nie kojarzę )-  prowadzący  Marcin  Meller. Wszyscy zawiedzeni ,rozczarowani Premierem i koalicyjnymi rządami . OGLĄDAŁAM ,skończyło się przed 14 .
          Nie wiem ,czy udało się przekonać wątpiących ,ale ja się utwierdziłam ,że Premier Tusk to jest człowiek, na ten czas. Polityka mnie kręci . Życzę Platformie Obywatelskiej , żeby wygrała wybory, a PSL - był koalicjantem, jak się już nie może być inaczej.
          Potem oglądałam "Babiniec" 14.10 - 15.00. -po programie -spacer z psem ,bo przecież od 16.00 pożegnanie Małysza .Siedziałam przed tym telewizorem i roniłam łzy .Posłałam pożegnalnego sms-a ,ale nie widziałam czy znalazł się na antenie.Tymczasem natura spłatała psikusa i skoki zostały zawieszone. Adaś przyrzekł,że i tak skoczy po 19 h. bez względu na pogodę - na własną odpowiedzialność .I pofrunął nasz orzeł po raz ostatni , a z nim 11 innych skoczków , spośród 17. Po skoku przeszedł pod tunelem z nart ,który utworzyli pozostali skoczkowie. Pożegnanie godne mistrza  i znowu łzy. Zdecydowanie w zbyt  mokrym miejscu mam oczy." Umarł Król",niech żyje król. Zobaczymy co przeniesie nam przyszły sezon. Idę na spacer,a w nocy zmiana czasu,też koszmar.



piątek, 25 marca 2011

Piątek - za parę godzin sobota. (za 2,5 h.)

            Nawet sympatyczny to był dzień .Gdyby miało sprawdzić się przysłowie -" jaki piątek,taki świątek"- to niedziela też będzie fajna.Popchnęłam robotę do przodu i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu ,że  dobrze jest kiedy Święta Wielkanocne są  tak   póżno. Najgorzej jest jak są w ostatnią niedzielę marca,bo  się zbiegają ze zmiana czasu  i  na dodatek może padać śnieg. Nie lubię zimy .Kocham wiosnę.

czwartek, 24 marca 2011

Byle jaki dzień.

            Silny wiatr zniweczył wszystkie moje dzisiejsze plany . Siedzę w domu , żle się czuję - bolą mnie plecy , boli głowa i generalnie jest do bani. Znowu myłam podłogę i siedziałam przy komputerze . Kurzy nie wytarłam - na złość sobie.
            Testowałam skaypa ,jeszcze nie wiem jak z nim postępować na tzw."skróty",może w ogóle nie można. Ciekawa jestem ,jak zareaguje Kasia na skaypa.Fajny sobie zrobiłam prezent,na Dzień Kobiet!!! Szkoda ,że tak póżno.

środa, 23 marca 2011

Ale numer .

    Podobno wygrałam tygodniowy wypoczynek, dla dwóch osób, w górach. Wzięłam kiedyś udział w jakiejś ankiecie i zostałam wylosowana. Oprócz tego kolacja dla czterech osób ,gdzie zostanie wręczona nagroda. Powiedziałam ,dzwoniącej do mnie pani,że do prima-aprilisu jeszcze trochę czasu , więc niech nie wpuszcza mnie w  maliny.

Inauguracja . Środa - póżny wieczór .

       Stało się ,mam skaypa. Śmiechu było , więcej  niż troszku . Dwie piczencje chciały skorzystać z osiągnięć techniki . Całe szczęście , że przy Teresie był syn -  Maciek , a przy  mnie chrześniak -  Marcin ,do którego zresztą mówię -  syneczku.. Po raz  kolejny  przekonuję się, że cierpliwości do maszyn , nie mam. No , ale udało się . Porozmawiałyśmy  i  pośmiałyśmy się ,bo obraz trochę zniekształcony  i głos opóżniony. Wszystko postaramy się dopracować . Jesteśmy umówione na wideokonferencję, już jutro. W końcu specjalnie założyłyśmy sobie  skaypy żeby rozmawiać dużo i za darmo.

Fajna robota.

       Pracuję w swoim ogródku, już  któryś  dzień  z  kolei i  k o ń c a  nie  w i d a ć !  Wszystko dlatego , ze jesienią  nie był starannie przygotowany do zimowania. Najważniejsze ,że zaczyna nabierać blasku , krokusy w pełnej krasie . Nie pamiętałam ,że mam ich tak dużo . Pomimo tego jesienią jeszcze dosadzę ,bo są takie miejsca ,gdzie nic nie kwitnie.Pszczółki się uwijają ,miały bidulki - kolejną trudną zimę . To takie pożyteczne owady , należy o nie dbać ,  jak zabraknie pszczół - skończy się życie na ziemi .Tylko żeby genetycy przestali przy nich majstrować ,  już stworzyli  mutacje   niosące  śmierć.

wtorek, 22 marca 2011

Wtorek - bardzo póżnym wieczorem .

           Godzina 22.30. - założyłam drugiego bloga . Wszystko z czym jest mi się trudno pogodzić ,znajdzie tam swoje miejsce.

Debata : Rostowski - Balcerowicz.

         Wczoraj,wieczorem oglądałam debatę w sprawie OFE .Jestem wprawdzie poza tą opcją ,ale chcę wiedzieć " o co,ten spór "?.Sporo na ten temat już wiedziałam,bo przysłuchiwałam się wcześniej niektórym dyskusjom .Utwierdziłam się  teraz, w słuszności decyzji rządu .Jakież było moje zdziwienie ,kiedy dzisiaj rano okazało się ,że większość "słuchaczy" popiera Balcerowicza. Już nic z tego nie rozumiem.
 Przede wszystkim prof. Balcerowicz  nie  odpowiadał  na wszystkie pytania ,pomimo tego,że minister Rostowski , zadawał je kilkakrotnie .Natomiast Minister nie zachował się "grzecznie,"w stosunku do Profesora, bo mu "tykał".Mnie to drażniło bardzo.
          Dla poprawienia nastroju ,pójdę  do ogródka .Piękna pogoda,chociaż poranek był mrożny.

poniedziałek, 21 marca 2011

21.marca 2011 r. - pierwszy Dzień Wiosny.

         Nadeszła , o 00.21.-najbardziej wyczekiwana przeze mnie pora roku - WIOSNA . Tak  bardzo się cieszę,cieszą się wszyscy , bo  przecież nie tylko ja  czekałam. Jest pięknie o poranku , ale jeszcze z przymrozkiem.Nie szkodzi--ptaki nie dały się zwieść i ćwierdolą jak oszalałe. Ja też nie dam się zwieść i koło południa pójdę do ogródka.

niedziela, 20 marca 2011

Czateria - przed wschodem słońca (niedziela - 20.03.2011 r.)

            Jest 5.40 - za tydzień będzie 6.40 . Na czacie - pustki ,chociaż nie do końca, Noemi próbuje opowiadać kawały,ale tylko próbuje.
           Już południe. Niedziela pełna wzruszeń ,za sprawą Małysza. Zakończenie kariery ,pełne symboli : wielki KRÓL  Adam -  na trzecim miejscu podium , a kandydat na następcę- Kamil na najwyższym stopniu ,jakież to piękne .Niech mu się wiedzie jak najlepiej . Już sobie wyobrażam to szaleństwo w Zakopanem..

sobota, 19 marca 2011

Jak zwykle.

          Jak zwykle po fantastycznie spędzonym czasie dopada mnie chandra .Właśnie mnie dopadła. Tkwię sobie w tym strasznym stanie i widoków na  poprawę nie widzę .Chciałam sobie pomóc - nie udało się . Mój balsam na całe zło ,jest dla mnie  nieosiągalny  w takim wymiarze jakbym  sobie tego życzyła.Jedyne pocieszenie jest takie ,że dzisiaj mogę sobie odpuścić na całej linii . Mieszkanie posprzątane ,zakupy zrobione, obiad też. Właściwie - obiad to posiłek zbyteczny, ale skoro jest to go przecież nie wyrzucę .
          Jestem rozedrgana , rozżalona i najchętniej bym  ryczała , tylko naprawdę nie mam powodu . Jak przeanalizuję swoje terażniejsze - tu i teraz - to ja jestem szczęśliwym człowiekiem !!!!!!

piątek, 18 marca 2011

Piątek - 18.marca 2011- h.17.30 .

             Mam za sobą dwie,prawie nieprzespane noce i jestem zmęczona niewyobrażalnie.Krysia już pojechała  do Dobiegniewa,do swojej rodziny .W poniedziałek wraca do Zurichu. Takich gości to ja mogę przyjmować - niekrępujących i niewymagających . Było bardzo fajnie i bardzo szybko ,wczoraj wpadła do nas Wanda i zrobił się pełen spontan.Jestem bardzo zmęczona . Dzisiejszą noc pewnie uda mi się przespać ,albo przez zmęczenie też spać nie będę.

środa, 16 marca 2011

Środa - 17.45 h.

           Jestem gotowa ,Krysia może przyjeżdżać. O 17 h. wyjechała z Zurychu ,jedzie przez Berlin , w Świebodzinie będzie o 7.21 h.Już nawet pościel mam powleczoną , bo może będzie chciała trochę się przespać.  Jednak nie chciała, twarda sztuka .

wtorek, 15 marca 2011

Wtorek - wieczór,niezbyt póżny.

         Miałam telefon,od koleżanki z Zurychu .Krysia spytała - jesteś w czwartek w domu?Jestem odpowiedziałam - przyjeżdżam,ona na to.Tak więc,od czwartku mam gościa.Dzisiaj mam zagraniczny dzień,bo dzwoniła również Iwona,pogadałyśmy,ale ona jeszcze nie przyjeżdża.

Wtorek!- 18h.

       Tak sobie siedzę,czytam,słucham śpiewu ptaków i kumkania żab i doczytałam się,że Ania Mucha wychodzi za mąz za Grzegorza Małeckiego ,swego partnera z serialu "Prosto w serce".( W  tym serialu  pewnie). Taki jakiś byle jaki ten serial. Z kolei Grzegorz Małecki to syn Anny Semiuk. No i to by było tyle jeśli chodzi o plotkarskie wieści, nie -jeszcze jedna -coś się kićka pomiędzy Dodą i Nergalem. Według mnie z Dodą może wytrzymać tylko desperat.

Wtorek - 15 marca godzina 15.30.

         Dwukrotnie dzwoniło do mnie moje dziecko .Znowu ma grypę żołądkową,życzyłam jej - przyjemnego s.......Nie roztkliwiałam się - kochanie,tak często w tym roku - dopada Cię choróbsko itp. Wprawdzie trudno mi  być w swoich  stosunkach  z  nią  tak powierzchowną ,ale skoro przyjęła takie  standardy zachowań, więc ich przestrzegam.Jeszcze ani razu nie zapytała mnie -dlaczego? Tymczasem,ja postępuję wg."Starych przykazań" Alexandra Czartoryskiego- "Codzienne życie tak prawdy odsłania,
                                            jak je wskazują stare przykazania.
                                            Nie czyń drugiemu,co Tobie nie miłe,
                                            tego,co miłe,nie czyń mu na siłę.
                                                    Kochaj bliżniego,jak siebie samego!,
                                                    lecz do kochania,nie zmuszaj bliżniego.
                                                    Oddaj drugiemu,jak sobie szacunek,
                                                    tak wyrównany będzie rachunek.

poniedziałek, 14 marca 2011

Poniedziałek - 14 marca .

        Zauważyłam dopiero dzisiaj, ze data i godzina .które powinny ustawiać się automatycznie ,ustawione są żle. zupełnie nie wiem jak to poprawić.
        W Japonii -kolejne wstrząsy.Takiego rozmiaru tragedii - rozgrywającej się na naszych oczach ,jeszcze nie widziałam.

niedziela, 13 marca 2011

Niedziela.

             Dzisiaj rano słyszałam piękny śpiew ptaka. Jest to najprawdopodobniej drozd śpiewak ,chociaż przeglądnęłam książkę ornitologiczną i okazało się ,że to zachowanie typowe dla drozdów,ale był ciemny jak kos. Nie wiem i chyba się nie dowiem ,ponieważ według zegara ptasiego też nie mogę tego potwierdzić.Mam zadanie na jutro - podglądnąć go dokładniej .

sobota, 12 marca 2011

12marca 2011r. - sobota.

           Dzisiaj podczas porannego spaceru , pomimo zamrożonych szyb samochodów i szronu na trawie, poczułam wiosnę . Naprawdę - pachniała ziemia ,pachniała przemrożona trawa , pachniało słońce i Kajtuś odnajdywał atrakcyjne dla siebie zapachy.Dużo zapachów , bardzo dużo zapachów .O ptakach  już nie wspominam , bo te po prostu szaleją.
            Dzisiaj jest także ,a może przede wszystkim - 7 rocznica śmierci mojej Mamy .Ból jest ciągle świeży. Jedziemy ze Zbyszkiem na cmentarz . Msza będzie w innym terminie ,razem ze Tatą - odprawiona przez Pallotynów.

piątek, 11 marca 2011

Tego samego dnia - piątek.

           Dzisiaj też jestem niezwykle szczęśliwa, nie byłam wprawdzie w ogródku , ale popikowałam pelargonie,   wg.kalendarza  biodynamicznego dzisiaj jest dzień  korzeniowo - kwiatowy. Marniutkie te  pędy ,ale daję im szansę. Zrobiłam inaczej niż zwykle ,posadziłam je od razu do skrzynki,a nie do rozpuszczalnych doniczek.
           Naturalnie z samego rana byłam na czacie , pochwaliłam się krokusami ,poleciłam dietę dr.Dukana no i tyle,dzisiaj nie było Jerrego.
           W odległości  ok.240 km.od brzegów Japonii doszło do trzęsienia ziemi o sile zbliżonej do 9 stopni w  skali Richtera. Skutki trzęsienia nie są tak straszne , jak skutki po fali tsunami ,która miała 10 m. wysokości i na oceanie przesuwała się z prędkością 800 km.

Następnego dnia - piątek.

           Pod moim oknem zakwitły krokusy,na razie żółte .Naprawdę nadchodzi wiosna.Przez trzy dni chodziłam do ogródka i ich nie widziałam,cichuteńko wyszły nocą. Jak dobrze - nad ziemią są pędy żonkili ,narcyzów, hiacyntów i tulipanów. Jeszcze tylko chwila cierpliwości i do kakofonii dżwięków dołączy  tęcza  barw. Zbliża się najpiękniejsza pora roku , najbardziej lubię przełom kwietnia i maja. Lubię zielony kolor ,wtedy jest najbardziej zróżnicowany i jednocześnie delikatny.

czwartek, 10 marca 2011

Dzień Mężczyzn - 10 dzień marca.

        Dzisiejszy dzień zaczęłam od czaterii  i  złożyłam Panom  życzenia .Niektórzy byli szczerze zaskoczeni.  Jaka to fajna zabawa  z  tymi pogawędkami na żywo.Naładowałam się trochę emocjonalnie,bo pomimo niezłej pogody boli mnie głowa.Ból głowy "po nocy" jest najtrudniejszy do opanowania . Może jak pójdę do ogródka ,to mi się polepszy?
       Jestem cudownie zmęczona po pobycie w ogródku ,pogoda doskonała ,ptaki prześcigają się w trelach. Dowodem na to jak jest pięknie,niech będzie fakt,że mój Kajtuś , na południowy spacer wybrał  najdłuższą, spacerową  opcję. Tylko zrobiło się wietrznie , rano wiatru nie było. Jestem szczęśliwa,że zrobiłam to co zaplanowałam i nadal cudownie zmęczona , nawet ból głowy lekko zelżał .
       Minęły  3 godziny  i  już nie czuję się świetne, zmieniła się pogoda, zmieniło się moje samopoczucie  i ogólnie jest do bani. Wszystko mnie boli .

środa, 9 marca 2011

Środa popielcowa.

     Swietny okres na rozpoczęcie wyrzeczeń ,na miarę Wielkiego Postu . Niestety dla mnie, człowieka małej wiary jest to niemożliwe do zrealizowania. Jestem świadoma swoich ułomności .
     Wczoraj i dzisiaj  znalazłam sposób na uwolnienie endorfin i nie była to czekolada ,czy udany sex .To była praca w  o g r ó d k u. Jesienią trochę zaniedbałam "swoją ziemię",bo bolały mnie kolana i teraz musiałam dokończyć prace porządkowe,pozostało mi jeszcze spulchnienie gleby.Cudownie spędzony czas na świeżym powietrzu .Na razie nic więcej  nie da się zrobić, bo na wierzchu ziemia jest grząska,głębiej zamarznięta.Ale to jest kwestia kilku ciepłych dni .
       Odkryłam czaterię i podoba mi się bardzo.Jestem panią sytuacji -zaczynam i kończę kiedy chcę. Odpowiada mi to ,tym bardziej ,że nie chcę się od tego uzależnić.






wtorek, 8 marca 2011

Tego samego dnia - bardzo póżnym wieczorem.

        Mam już oprzyrządowanie do skypa , jest to prezent na dzień kobiet i zrobił  mi go mój chrześniak.Wcale tego nie oczekiwałam,ale jakież to miłe.Jeszcze tylko musi mi go podłączyć i będzie ok. Na czacie też niektórzy rozmawiają przez kamerki,ale ja się chyba nie zdecyduję.

Wtorek - 8 marca.

          Trochę sobie dzisiaj poczatowałam ,trafiłam do fajnego pokoju ,spotkałam fajnych ludzi i umówiłam się na jutro. Oni tam siedzą całymi godzinami ,a ja tego nie wytrzymuję.Odpowiada mi taka forma znajomości.Dzięki temu dostałam też  dużo życzeń z okazji 8 marca .Te najważniejsze też dostałam.

Dzień Kobiet.

      Oj ,jak chciałabym  połasować. Stałam w sklepie przed witryną z takimi pięknymi ,pulchnymi i pewnie smacznymi słodkościami , ale odeszłam od niej. Wyraziłam swoją opinię na temat pączków z nadzieniem różanym,które kupiłam w Tłusty Czwartek.Jedna z pań mówi ,że zjadła ich aż 5 i jeszcze miała ochotę , ja jej na to - zjadłam 2 i też bym zjadła więcej, ale ze względu na swoją -obłą budowę- zrezygnowałam.Roześmiały się i zaczęły mnie komplementować,że bardzo ładnie wyglądam,że mi to pasuje i że nie wyobrażają sobie mnie szczupłej.Odpowiedziałam,że też sobie nie wyobrażam, ale gdybym zrzuciła 15 kg. to i tak miałabym nadwagę. Całe szczęście,że  pomimo  mojej  "obłości"   można na mnie patrzeć,bez wzdrygania się.
      Nie zmienia to jednak faktu ,że chociaż jeszcze 5 kilo chciałabym zrzucić. Zastanawiam się , czy to co mówiły panie w sklepie - to była grzeczność ,czy komplement?

poniedziałek, 7 marca 2011

Nagroda?

        Jest cudniesienieńko.  Po szarej,burej i ponurej zimie, ostatnie dni są prawdziwą nagrodą - za 4 miesiące pesymizmu pogodowego i  nastrojowego.Jeżeli już się myśli o przesadzaniu,sadzeniu i obcinaniu roślin ,to chyba znak , że pragniemy wiosny i że jest już tuż tuż. Tym bardziej,że ten tydzień ma być ciepły.Cieszę się bardzo.
        Jak to niewiele potrzeba żeby cudowny nastrój prysnął jak bańka mydlana .Mnie rozgrzała do czerwoności ajentka PZU,która przyszła ubezpieczyć autko.Tak chaotycznej osoby to ja chyba w życiu nie spotkałam, na  szczęście to już ostatni raz,odchodzi ,a ja w przyszłym roku zmienię ubezpieczyciela- na tańszego!!!

 

niedziela, 6 marca 2011

Niedziela - po wieczornym spacerze.

     Na dworze bardzo nieprzyjemny wiatr. Niebo piękne ,rozgwieżdżone a na nim oprócz gwiazd,przesuwa się sznur za sznurem rozgęgane towarzystwo.Dwa dni temu leciał sznur ,dzisiaj w  południe leciały dwa sznury,a teraz wieczorem rozgęgane było całe niebo.Jak ja się cieszę,że wracają na lęgowiska tylko żeby nie przemarzły.
Jak jesienią odlatują jest mi przykro.Teraz jest bardzo ciekawy czas na obserwację pierwszych oznak wiosny,a powracające ptaki są jej wysłannikami.

Powrót Adama.

        Oglądałam przywitanie Adama Małysza,na lotnisku Balice ,po powrocie z Oslo .Wzruszyłam się.
  Jednocześnie jest mi przykro,że nie udało się Polakom wyskakać medalu drużynowego.Byli już tak blisko. Wielu skoczków podważa słuszność decyzji,o rezygnacji z drugiej serii skoków. Nie jest to uczciwa rywalizacja,chyba Norwedzy są na bakier z  faier plai. Biegaczki -astmatyczki ,skoczkowie wskoczyli na pudło- to po zawodach !? Miałabym kaca moralnego będąc Norweżką.
        Pięknie jest dzisiaj ,słonko świeci ,ptaki prześcigają się w swoich trelach..Kajtuś spacerował w sweterku bez podpinki ,ale on mną kręci! Kocham tego czworonoga i czasami pozwalam mu  na dominację,niech się zwierzątko poczuje przywódcą ....bardzo małego stada.

Dzień Teściowej.

      Piękny poranek ,coraz więcej ptasich głosów się odzywa.To znaczy,że słońce wstaje wcześniej i wcześniej zmusza ptasie gardziołka do śpiewu.Siedzą maleństwa pomiędzy gołymi gałęziami drzew i chwalą poranek,a może dziękują za noc?
       Dzisiaj Dzień Teściowej - czy dostanę życzenia?W ubiegłym roku dostałam.
       Jeszcze dzień nie zbliżył się do południa , a pogoda zmieniła się.Nie ma już błękitnego nieba i nie widać słońca .Wygląda na to,że synoptykom udaje się coraz trafniej przewidzieć zmiany. Ale,ale do wiosny coraz bliżej-podobno już po 15 marca ,będziemy żegnać zimę. Jak to dobrze.Pożegnamy zimę, pożegnamy Małysza i popołudnia ,które z nim spędzaliśmy. Niech się chłopakowi wiedzie jak najlepiej. Co zrobił  ten człowiek ,że zaskarbił sobie sympatię tylu osób - pozostał sobą : skromnym i pracowitym sportowcem, realizującym swój talent tytaniczą pracą.Jak to zrobił ,że w sporcie miał samych przyjaciół? Jego konkurenci mówili :"jeżeli ja nie mogę wygrać,niech wygra Adam." Adam jest naprawdę WIELKI.

sobota, 5 marca 2011

czwartek, 3 marca 2011

Tłusty Czwartek.

    Nadal pięknie,chociaż chłodniej. Na porannym spacerze, Kajtuś chodził po kikutach zmarzniętej trawy i resztkach zmarzniętego śniegu,jak baletnica na puentach.
    Zgodnie z tradycją - kupiłam pączki wg.mnie najlepsze z nadzieniem różanym .Zwykle nie jadam pączków, ale dzisiaj tradycja będzie miała smak róży.
    Pierwszego pączka zjadłam o godzinie 9.do tego była kawa z mlekiem,za chwil kilka zjadłam następnego pączka.Dalszego rozwoju tradycji pączkowej już nie opiszę.Pamiętam czasy- kiedy sama smażyłam pączki i faworki. Nie  robię  tego  od  kiedy  Kasia wyjechała  na studia i do domu  już  nie wróciła .
   Mój Boże,to już prawię 15 lat .Czas tak szybko biegnie ,tyle  radosnych i smutnych wydarzeń mnie dotknęło. Smutnych było więcej.Nie potoczyło się to moje życie tak, jakbym tego chciała. Niestety na starcie ,nie wzięłam pod uwagę  opcji  tzw.ograniczonego zaufania.Dopiero teraz zbliżając się do 60-tki postanowiłam żyć dla siebie ,wprawdzie najpierw muszę się tego nauczyć,ale najważniejsze ,że to zrozumiałam. Do tej pory uważałam,że "tylko życie poświęcone innym,warte jest przeżycia".Wkładam to pomiędzy książki.
      Najczęściej słyszy się,że wyrządzone komuś dobro do Ciebie powraca.Dzisiaj usłyszałam (po raz pierwszy!) że to dobro wraca do nas w postaci zła.Tak właśnie czuję ,może nie bez powodu przysłowie mówi :"dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane".Doświadczyłam i doświadczam dużo zła . Taka widocznie karma (modne ostatnio określenie).
      Tak jakoś smutno mi się zrobiło.Poprawię sobie humor jak  obejrzę" 7Heawen ",a to już o 12.45  i jeszcze jeden serial poprawia mi humor,jest to '"Rodzina zastępcza".Cudowne,ciepłe,rodzinne seriale.

środa, 2 marca 2011

Po niedokończonym.

         Wczoraj nie skończyłam tego co chciałam napisać,a dzisiaj nie będę  już tego kontynuować. Mamy nowy dzień,kolejny piękny : słoneczny z lekkim mrozem ,bez wiatru.Patrzę na swoje roślinki w ogródku ,niektóre już się budzą. Jak to dobrze,że za parę tygodni znów będzie kolorowo.
       Nie lubię zimy - nie dlatego , że zimno i śnieg, ale dlatego że trzeba się ubierać i człowiek jest tym  ubiorem skrępowany.  Pomimo tego,odpowiada mi dzisiejsza pogoda ,taka uniwersalna, lekko się oddycha. Każda pora roku ma swój urok, w każdej porze roku znajdujemy coś co nam odpowiada,bądż nie.
        Jak bym zniosła życie na Alasce,która mnie fascynuje?! .Nie sprawdzę tego,bo nigdy tam nie będę,  nie będę też na Islandii , którą sobie wymyśliłam jako substytut ,ale postaram się dotrzeć na Bornholm to tylko na Bałtyku.

wtorek, 1 marca 2011

Wtorek - późnym wieczorem.

       Kończy się drugi dzień tygodnia .Był piękny,chociaż mrożny- właściwie tak troszeczkę. Na  tyle "ciepły",że mój  Kajtuś był na spacerze bez sweterka.Przed nami ostatni spacer tego dnia,Pójdzie ubrany , chociaż tego nie lubi. Kocham swojego psa .
        Dzisiaj przytrafiła mi się  niesamowita  rzecz - gotowałam jajka na twardo i  przypaliłam je .Zdarzyło mi się to po raz drugi . Gdyby mi  ktoś  powiedział ,że można przypalić jajka -nie uwierzyła bym. Jednak można.Zapach spalonych skorupek nie jest zbyt przyjemny, nawet długie wietrzenie niewiele pomaga, zastosowałam wybieg - zapaliłam waniliowe świeczki.