piątek, 30 września 2011

Ludwik Jerzy Kern


Już od dawna, od zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania,
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu,
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Na tym świecie różnie bywa,
Zabawnie i dziwnie.
Raz jednostka jest szczęśliwa,
To znów wręcz przeciwnie.
W dżungli życia, w życia buszu
Zawsze ci pomogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Mniej tragiczne jest rozstanie,
Snucie się po kątach;
Nawet rozpacz, moim zdaniem,
Inaczej wygląda,
Jeśli na kanapie z pluszu
Leżeć z tobą mogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

Trochę kaszy, trochę mięsa,
Trochę tuku w rurze-
I już możesz się poświęcać
Sztuce lub kulturze.
Nie naruszy twych funduszów
Złodziej żaden, bo go-
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.

A w ogóle jakoś raźniej,
Weselej co chwilę.
Weźmy taki spacer. Właśnie.
Prawda, ile milej
Iść w zadartym kapeluszu
I czuć za swą nogą
Cztery łapy,
Parę uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.   
         Mój   nowy  pies  już  ostatnią  noc  spędza w sierocińcu . Od jutra - wspólne spacery  .

środa, 28 września 2011

Znaki.

            Wszystkie  znaki  na  niebie  i  ziemi  wskazują  ,  że  będę  miała  psa  .  Naturalnie  jamnika  ,   naturalnie  ze  schroniska  .  Cyberprzestrzeń   to  jednak  cudowny   wynalazek  ,  dzięki   niej  go  wypatrzyłam  .  Jamniolek   ma  ok.  pięciu  lat  , jest  zdrowy  i  radosny .  Kasia   już  go  odwiedziła  ,  pobawiła  się  z  nim  i  obiecała  mu  ,  że  go  zabierze  .  No   i  co  ?  przecież  pieska  zawieźć   nie  można  .  Imię  odziedziczy  po  poprzednikach  ,  tak  przynajmniej  planujemy  ,  chociaż  wyglądem  się  różni  .  
           

sobota, 24 września 2011

Polecie .

            Jesień  to  piękna  pora  roku  ,  dzisiaj  właściwie  cieszymy  się  poleciem  . Wg  prognoz  pogody  taka   aura  jeszcze  trochę  się  utrzyma  .  Cudownie  ,  oby  jak  najdłużej  .
          Teraz  czuję  się   jak   zbita   z  pantałyku " kobita " ,  która   musi  oswoić  się  z  pewną   sytuacją  .  Nie  dzieje  się  to  za  sprawą  pogody  ,  ale  qui  pro quo .   Około  południa  zadzwoniła   Kasia  i   oznajmiła  :  mamuś  ,  nie  oddawaj  nikomu   pianina  ,  my  je  zabierzemy .  Tymczasem  pianinem  od  kilku  dni  cieszy  się  zupełnie  inna  rodzina .  Głupia  sytuacja  ,  niestety  prawdziwa  .
            Jakby  tego  było  mało  ,  tkwię   jeszcze  w  jednej  dziwnej  sytuacji  .  Nie  mam  kontaktu  ze  swoją  zamiejscową  Bratową  .  Trzykrotnie  ją  aktywizowałam :  dowcipem  o  ginekologu ,  programem  do  mycia  monitora  od  wewnątrz  i  wpisem  na  blogu . Żadnego  odzewu ,  dziwne .  Trwa to  już  dosyć  długo  ,  bo  czas  to  szaleniec  i  pędzi .
            Z  pędzeniem  kojarzy  mi  się  jeszcze  -  struś  pędziwiatr ,  księżycówka   ze  stanu  wojennego  i   nalewki  .  Aktualnie  " doglądam ",żeby  nie  powiedzieć  pędzę  ,   nalewkę  z  pigwy .  Pigwa  to  taki  niezwykle  przydatny  w  okresie  zwiększonej  zapadalności  na  przeziębienia  ,  owoc .

piątek, 23 września 2011

Minęło lato.

            Od  parunastu  godzin  mamy  jesień ,  dokładnie  od  11:05 .  Tak  sobie  szła ,  szła  i  szła  śliczna  Pani  i   dotarła  do  nas .  Dzień  był   piękny ,  ale  wieczór  jest  bardziej  niż  chłodny  .  Jesień   nie  zabawi  zbyt  długo  ,  bo  zima   ta  kalendarzowa   przyjdzie  na  pewno  wcześniej  ,  jak  to  ostatnio  się  dzieje  w  naszym  klimacie  ,  przez  co  jesień  będzie  krótsza  .  Zima  podobno  znowu   ma  być  zimna  i  śnieżna  .  Najchętniej  zapadłabym  w  hibernację  .
            Na  razie   spokojnie  pracuję  w  ogródku   przesadzam  , dosadzam  ,  ucinam  ,  wyrzucam  .  Mam  nadzieję  ,  że  nic  mi  nie  przeszkodzi  w  uporządkowaniu  moich  "połaci ".
          

wtorek, 20 września 2011

A mnie ......

            "A   mnie  jest  szkoda  lata   i   żal   mi  letnich   wspomnień  ,  niech   sobie   mówią  o  mnie  ,  a  mnie  jest  żal ...".
            Intrygująca   jest   przemienność  pór  roku  .  Piękne  są  wszystkie  ,  ale  nie  lubię  zimy  ,  nie  znoszę  zimy !
           W  ogródku   widoczna  jest  nadchodząca  jesień  i   pewna  niekonsekwencja   przyrody   .  Otóż ..... na  początku  września  zakwitły ,  zgodnie  ze  swoją   naturą   zimowity   i   na  początku  września  powtórzył  kwitnienie .... jaśmin  .  Kwitnie  tak  sobie  ,  wypuszczając   coraz   to  nowe  pączki   kwiatowe  ,  ale  zgodne  z  naturą  to  raczej  nie  jest  .  Tylko  czy  to   już  wybryk  natury  ,  czy  może  tylko  mały  wybryczek  ?
           Dzisiaj   moje  pianino  zmieni  właściciela  .  Po   latach   "poniewierki"  zacznie   znowu  spełniać  swoją   rolę .  Szkoda  ,  że  nie  u  Kasi  .

sobota, 17 września 2011

To tylko pies .

            To  tylko  pies  ,  tak  mówisz , tylko  pies ...
            A  ja  Ci  powiem
            Że  pies ,  to  czasem  więcej  niż  człowiek
        On  nie  ma  duszy , mówisz ...
        Popatrz  jeszcze  raz
        Psia dusza  większa  jest  od  psa
            My  mamy  dusze  kieszonkowe
            Maleńka  dusza , wielki  człowiek
            Psia  dusza się  nie  mieści  w  psie
            I  kiedy  się  uśmiechasz  do  niej
            Ona  się  huśta  na  ogonie
        A  kiedy  się  pożegnać  trzeba
        I  psu  czas  iść  do  psiego  nieba
        To  niedaleko  pies  wyrusza
        Przecież  przy  tobie  jest  psie  niebo
        Z  tobą  zostaje  jego  dusza .
         
            Dzisiaj   mijają  2   miesiące  od   śmierci   mojego   pieska  ,  jutro   minie  9  tygodni  .  Dziwnie  -  2  miesiące  ,  jeśli  chodzi  o  datę  ,  9  tygodni  jeżeli  chodzi  o  czas  .  Bardzo   mi    brakuje   codziennych   spacerów  z  psem  ,  brakuje   mi   tej  " psiej   duszy  na  ogonie ".
           Jakoś   dziwnie  i  pusto  ,  wygląda   twój   dom   ,  bez   psa  -  powiedziała  moja  Bratowa  ,  chociaż   jest   przeciwniczką  " kanapowców "  tzn .  psów  na   prawach  członka   rodziny  .
           Mam   za   sobą   złe   dni  ,  kiepsko  się  czułam  ,  huśtawki   pogodowe   przenoszą   mnie  w    niebyt .  Idzie  ku  dobremu  ,  więc  się  cieszę  .
              






poniedziałek, 12 września 2011

Julka .

           Cudowną  sprawą  jest  ,  mieć  jakiegoś  maluszka  do  kochania  .  Mam  Julkę  ,  wprawdzie  nie  na  co  dzień  ,  ale  mam  .  Uwielbiam  ją  całować ,  ona  też  lubi  jak  ją  całuję  .   Na  moją  prośbę  :  Juleńko  ,  daj  dziobala  ,  przybiega  od  razu  z  pycholkiem   uniesionym  do  góry  .  Skórę   ma  delikatną  ,  gładką  jak  jedwab ,  takiej  za  parę  lat  już   mieć  nie  będzie  .  Tak  bym  chciała  zachować  na  zawsze ,  wrażenie  jakie  odnoszę  przy  dotyku  jej  skóry  .  Chciałabym   też  zapamiętać  wzruszający  " szczerbaty  uśmiech "pierwszoklasistki  ,  jest  piękny  .  W  późniejszym  wieku  szczerbate  uśmiechy  ,  piękne  już  nie  są  .

niedziela, 11 września 2011

Mam już jeden roczek więcej.

           Wyżej  przytoczone  zdanie  nie  pozostawia  żadnych  złudzeń  ,  chociaż pochodzi  z  dziecięcego  wierszyka . Jestem  starsza  dokonując  dzisiejszego  wpisu  ,   niż  wtedy kiedy  pisałam  ostatni . Nie  jest  mi  z  tego  powodu  źle ,  niczego  nie  żałuję  ,  niczego  bym  nie  zmieniała  .  Dzisiaj   jestem  szczęśliwa  i  godzę  się  na  przemijanie .
           Dzień  "okrągłych " urodzin  ,  sprzed   dziesięciu   lat  pozostaje  jednym  z  najnieszczęśliwszych  dni  w  moim  życiu . Niezwykle  skomplikowana  była  moja  sytuacja  osobista  . Zdobyłam  się  wtedy  na  koszmarny  dowcip ,  taki  z  pogranicza  czarnego  humoru  : " tak  naprawdę  to Talibowie  uczcili  moje  urodziny , wysadzając WTC " . Przypominam  sobie  o  tym  co  roku  i  przez  pryzmat  smutnych   wspomnień  ,  najchętniej  niczego  bym  nie  świętowała . Nawet  miałam  plan.....ale  życie  wszystko  weryfikuje . Spędziłam  ten  dzień  z  najbliższą  rodziną  ,  właściwie to  trzy dni .
            

środa, 7 września 2011

Debiut i inauguracja .

            Były  momenty  ,  oj  były ,   ważne  i  ... też  ważne  .  Wczoraj  ,  moja  Córka   miała  debiut  .  Po  raz  pierwszy   była   na   zebraniu   w  szkole  ,  w   roli   matki   uczennicy  pierwszej  klasy  .   Zebranie   trwało   długo  ,  od  17:00  -  19:40 .  Kiedy   po  zebraniu   Kasia  zadzwoniła  ,  to  trochę  ścierpła  mi  skóra  .  Odżyło  we  mnie  wspomnienie  ,  ile   wysiłku  i  pracy  wymaga  to  ,  żeby  z   małego  ludzika   wyrósł   wartościowy  człowiek  .  Jestem  szczęśliwa  ,  że  tego  doświadczyłam  i   szczęśliwa  ,  szczęściem  " innej  barwy" ,  że  mam  to  już  za  sobą  .  Mnie  to  kosztowało  ogromnie  dużo  pracy  ,  na  dodatek   ,  w   nie  do  końca   sprzyjających  warunkach  .  Wiedziałam  ,  że  będzie  trudno  ,  ale   taki   był   mój  wybór  .  Było  ciężko  ,  ale  nie  żałuję  .
           Drugi  ważny  moment  ,  wczorajszego   wieczora  ,  to  mecz  Polska - Niemcy .  Inauguracyjny  mecz  na  gdańskim  stadionie  -  nowiuśkim  ,  pięknym  .  Pozwolę  sobie  powiedzieć  ,  że  dwa  razy  podczas  meczu  wygraliśmy  ,  za drugim  razem  to  byliśmy  już  w  "ogródku  i  witaliśmy się  z  gąską " .  W  rezultacie  mecz  skończył  się  wynikiem  2: 2 ,  Niemcy  strzelili   gola  w  ostatnich  sekundach  dogrywki  . Nadal  mamy  konto  zerowe  ,  jeżeli   chodzi  o  wygrane  mecze  ,  z  tym  przeciwnikiem  .  Szkoda  ,  mógł  to  być  pierwszy  zwycięski  mecz  ,  o  historycznym  zabarwieniu  ,  na  dodatek  w  Gdańsku  .

sobota, 3 września 2011

Zawiedziona .

            Wczoraj  wieczorem  zadzwoniła  Kasia  ,  żeby  opowiedzieć  o  wrażeniach  Julki  z  pierwszego  dnia  " nauki ".  Okazało  się  ,  że  Jula  jest  z a w i e d z i o n a  . Myślałam  ,  że  się  popłaczę  ,  tym  razem  ze  śmiechu . Po  pierwsze  :  Skąd  taki  zwrot  w  ustach  sześciolatki ?  Po  drugie  :  Dlaczego  taka  ocena  szkoły ?
             Odpowiedzi  są  banalnie  proste  :  dzieci  zdecydowanie  szybciej   rozwijają  się  w  tzw . " współczesnym  świecie " stąd  większy  zasób  słów  i  większe  umiejętności  ,  już  na  samym  starcie  .  Kiedy  sobie  przypomnę  Kasię  z  tego  samego  okresu.........Dlatego  uważam  ,  że  nie  ma  sensu  krytykować  decyzji  , o pójściu  sześciolatków  do  szkoły , w  mojej  ocenie  to  jest  bardzo  dobra  decyzja  . Bzdetem  jest  gadka  ,  że  skraca  się  dziecku  dzieciństwo  .
             Cóż  takiego  się  stało  ,  że  Jula  czuje  się  zawiedziona  ?  Otóż :  bawili  się  jak  w  p r z e d s z k o l u  ,  no  i   ( to  jest  najgorsze )  pani    n i e   z a d a ł a   p r a c y   d o   d o m u  !  Jej   koledze ,  Marcinowi   z   drugiej   klasy  ,  już  zadano !!! .  Pomimo  tego   " zawodu  "   ze  strony  szkoły  ,   jest   bardzo  zadowolona  ,  bo   ma   nową   koleżankę  -  Zosię .  Zosia   to  dziewczynka  ,  którą   poznała   już   pierwszego  dnia  -  obie  się  popłakały  .  Podobno  Zosia   była   pierwsza  ,  a  Jula   jej   tylko  trochę   zawtórowała  .  Żeby  łzy  nie  kojarzyły  się  ze  szkołą  ,  Juleńka  całe  popołudnie  spędziła  z  Rodzicami   ,  na  przyjemnościach  ,  które  uhonorowały  nowy   etap  w  jej  życiu  .  Dostała   nawet   pąsową   różę  .

czwartek, 1 września 2011

1 - szy dzień września.

           Właśnie  za  chwilę   Juleńka  ,  po  raz  pierwszy  usłyszy  dźwięk  szkolnego  dzwonka , który  zadzwoni  m. in . dla  niej .  Przeżycie   ogromne  dla   tysięcy  pierwszoklasistów  ,   którym   zupełnie   zmieni  się  rzeczywistość  .  Już  nigdy  nie  będzie  tak  ,  jak  jeszcze 2  godziny  temu  ,  kiedy  szykowane  były  do  szkoły .
            Po  porannej  rozmowie  z  wnuczką  wiem , że  podjęłam  dobrą  decyzję  nie  jadąc   na  rozpoczęcie  roku . Składałam  jej  życzenia  z  okazji  pójścia  do  szkoły  i  co  zrobiłam ? no co - popłakałam  się . Kurcze ,  w  każdej  sytuacji  mam  oczy  na  mokrym  miejscu  .  Krępuje  mnie  to , po  co  robić  przedstawienie  , dla  innych . Przecież  to  taki  radosny  dzień  .  Julko  ,  kochana   kruszynko  -  wierzę  ,  że  dobrze  się  stało ,  że  poszłaś  do  szkoły  " ciut " wcześniej  .  Trzymam  za  Ciebie   kciuki ,  maleńka .