Dlaczego o poranku, ludzie pędzą jak szaleni?. Młodzi, starzy, średniacy i dzieci. Pędzą jakby za moment Świat miał się skończyć. Mnie się wydaje, że ja tak nie pędziłam, chociaż może tylko tak mi się wydaje. Pracowałam przecież bardzo dużo, a na obecne życie patrzę z pewnym dystansem. Na szczęście od siedmiu lat, już nigdzie nie pędzę i za pędem nie tęsknię. Jest mi z tym dobrze, cudownie, bezpiecznie.
Jestem szczęśliwa. Jedynym moim zmartwieniem, dotykającym mnie bezpośrednio jest moja ... waga. Tak łatwo i prosto ją nabić, mnie przybywa ( o zgrozo ) nawet podczas snu, żeby zrzucić trzeba się solidnie nagimnastykować ( w przenośni, oczywiście ), a żeby utrzymać ją na odpowiednim poziomie, to jest zupełnie dla mnie nieosiągalne. Przejadam problemy innych, dotykają mnie one pośrednio a ignorować ich nie potrafię, dzięki temu gromadzę kolejne kilogramy. Żeby się odrobinę pocieszyć, przewrotnie mogę powiedzieć " kochanego ciała nigdy za wiele ", równie przewrotnie mogę sobie odpowiedzieć, " ale może bez przesady? ".
Wakacje minęły zupełnie nie tak, jak były planowane, ale minęły i czasu już się nie cofnie.
Jestem na komputerowych wagarach. Nie chce mi się do niego siadać.
Jestem szczęśliwa. Jedynym moim zmartwieniem, dotykającym mnie bezpośrednio jest moja ... waga. Tak łatwo i prosto ją nabić, mnie przybywa ( o zgrozo ) nawet podczas snu, żeby zrzucić trzeba się solidnie nagimnastykować ( w przenośni, oczywiście ), a żeby utrzymać ją na odpowiednim poziomie, to jest zupełnie dla mnie nieosiągalne. Przejadam problemy innych, dotykają mnie one pośrednio a ignorować ich nie potrafię, dzięki temu gromadzę kolejne kilogramy. Żeby się odrobinę pocieszyć, przewrotnie mogę powiedzieć " kochanego ciała nigdy za wiele ", równie przewrotnie mogę sobie odpowiedzieć, " ale może bez przesady? ".
Wakacje minęły zupełnie nie tak, jak były planowane, ale minęły i czasu już się nie cofnie.
Jestem na komputerowych wagarach. Nie chce mi się do niego siadać.