Przez tę nijaką "zimę i nie zimę", często schodzę do ogródka. A tam....dezorientacja absolutna, nie tylko moja, ale roślin i ptaków również. Jak można zrozumieć fakt, że woda w pojniku dla ptaków zamarzła, a obok z ziemi wychylają się co najmniej na 5cm lilie i tulipany. Gdyby to były pierwiosnki, przebiśniegi czy krokusy. Okej, ale lilie?. Po kiepskiej zimie, pewnie i lato w ogrodzie będzie kiepawe. Pąki są na różach, na jaśminie i bzie, nawet na powojniku. Najgorsze, że były już przed ostatnimi przymrozkami, jak oberwały mrozem to będzie goło i wesoło, o kwiatach można zapomnieć.
Nie znoszę zimy to fakt, ale żeby tak kręcić w biorytmie roślin to już świństwo. Na szczęście dzisiejszy poranek pachniał lekko wiosną. Najpierw na trawniku szalały gawrony, bo walczyły o skórkę od chleba. Wróble cicho się przyglądały, wiadomo, pozycja z góry przegrana. Ale kilkanaście kroków dalej zobaczyłam swojego ulubionego śpiewaka, kosa, jak a podrygach przymilał się do swojej pani. Tak mi smutno, że nie chcą zagnieździć się w moim ogródku. Uwielbiam ich śpiew, i ich zaloty, i połączenie czerni z pomarańczem. W innym "wydaniu" koloru pomarańczowego nie cierpię, tak jak szurania jakimś świństwem po szybie..aż mi zęby cierpną.
Jak dobrze, że do wiosny coraz bliżej.
Nie znoszę zimy to fakt, ale żeby tak kręcić w biorytmie roślin to już świństwo. Na szczęście dzisiejszy poranek pachniał lekko wiosną. Najpierw na trawniku szalały gawrony, bo walczyły o skórkę od chleba. Wróble cicho się przyglądały, wiadomo, pozycja z góry przegrana. Ale kilkanaście kroków dalej zobaczyłam swojego ulubionego śpiewaka, kosa, jak a podrygach przymilał się do swojej pani. Tak mi smutno, że nie chcą zagnieździć się w moim ogródku. Uwielbiam ich śpiew, i ich zaloty, i połączenie czerni z pomarańczem. W innym "wydaniu" koloru pomarańczowego nie cierpię, tak jak szurania jakimś świństwem po szybie..aż mi zęby cierpną.
Jak dobrze, że do wiosny coraz bliżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz