Zawsze uważałam, że mój język ojczysty jest piękny nie tylko dlatego, że jest piękny, ale również przez to, że jest tak niezwykle bogaty w określenia, synonimy, "natężenia i nasycenia" mocy słów. Niestety dzisiaj tych słów mi zabrakło. Urok dzisiejszego poranka powalił mnie na kolana, doprowadził do rozdziawienia gęby, pozbawił możliwości logicznego myślenia i wyrażania tych myśli.
Dżezuu. To dźwięczne, błękitnie - przejrzyste, rześkie powietrze, te promienie wschodzącego słońca dotykające kropli rosy na trawie, kropli wielkości pereł i ta eteryczna mgiełka nad trawą. Widok zapierający dech w piersiach. Widok, który pozostanie tylko w zakamarkach mojej świadomości bo ani opisać, ani namalować tego nie potrafię. Przede mną mój pies kręcący swoją niskopienną pupką, radośnie podążający na spacer i jakby zupełnie "przypadkiem" w stronę stadka wróbli. Rozpierzchły się natychmiast, zadowolony maluszek podreptał dalej, szybko przebierając krótkimi nóżkami.
W takich chwilach mogę być tylko tak po prostu, po ludzku szczęśliwa. Więc jestem szczęśliwa.
Dżezuu. To dźwięczne, błękitnie - przejrzyste, rześkie powietrze, te promienie wschodzącego słońca dotykające kropli rosy na trawie, kropli wielkości pereł i ta eteryczna mgiełka nad trawą. Widok zapierający dech w piersiach. Widok, który pozostanie tylko w zakamarkach mojej świadomości bo ani opisać, ani namalować tego nie potrafię. Przede mną mój pies kręcący swoją niskopienną pupką, radośnie podążający na spacer i jakby zupełnie "przypadkiem" w stronę stadka wróbli. Rozpierzchły się natychmiast, zadowolony maluszek podreptał dalej, szybko przebierając krótkimi nóżkami.
W takich chwilach mogę być tylko tak po prostu, po ludzku szczęśliwa. Więc jestem szczęśliwa.