środa, 20 lutego 2013

Jak nie urok.

                   Czas  szybko mija.  Po trzech  tygodniach  noszenia  gipsu,  wczoraj  Julka  została  od  niego  uwolniona. Jej  pierwsze  wrażenie  po jego  zdjęciu: "jaka  ta  ręka  lekka,  jakby  chciała  odfrunąć  do  góry". Pomimo  gipsu  była  bardzo samodzielna,  nawet  w jakiś  pokazach  tańca  brała  udział  i  wcale  nieźle  nauczyła  się  pisać  lewą  ręką. Dziecko  pozbyło  się  gipsu,  ale  załapało  infekcję  wirusową  i  od  wczoraj  Kasia  jest  z  nią  na  zwolnieniu. Jak  to  się  mówi: "jak  nie  urok,  to  przemarsz  wojska".  Nic  dziwnego  w  tym  nie  ma,  skoro  przez  tyle  tygodni  bombardowana  była  zarazkami,  przynoszonymi  przez  dzieci  do szkoły. Kiedyś  organizm  musiał  im  ulec,  no i uległ.
                  Niestety,  znowu  od  kilku  dni  żyjemy  w  zimowej  aurze. Żebyśmy  nie  odczuwali  zbytniej  tęsknoty  za  nią  przez  kolejne  miesiące  roku, to  rozpanoszyła  się  na  nowo. Codziennie  funduje  nam  nową  dostawę  świeżutkiego  śniegu  i  zamiast  szykować  się  do  odwrotu,  ona  króluje.  To  prawda,  że  zimą  musi  być  zimno  i  musi  być  śnieg, ale  tak  upierdliwej  paniusi  to  już  dawno  nie  było.

2 komentarze:

  1. U nas też sypie i już nie wiadomo co lepsze mróz czy śnieg i chlapa i wspomniane wirusy

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsza jest wiosna !!!!

    OdpowiedzUsuń