Czas szybko mija. Po trzech tygodniach noszenia gipsu, wczoraj Julka została od niego uwolniona. Jej pierwsze wrażenie po jego zdjęciu: "jaka ta ręka lekka, jakby chciała odfrunąć do góry". Pomimo gipsu była bardzo samodzielna, nawet w jakiś pokazach tańca brała udział i wcale nieźle nauczyła się pisać lewą ręką. Dziecko pozbyło się gipsu, ale załapało infekcję wirusową i od wczoraj Kasia jest z nią na zwolnieniu. Jak to się mówi: "jak nie urok, to przemarsz wojska". Nic dziwnego w tym nie ma, skoro przez tyle tygodni bombardowana była zarazkami, przynoszonymi przez dzieci do szkoły. Kiedyś organizm musiał im ulec, no i uległ.
Niestety, znowu od kilku dni żyjemy w zimowej aurze. Żebyśmy nie odczuwali zbytniej tęsknoty za nią przez kolejne miesiące roku, to rozpanoszyła się na nowo. Codziennie funduje nam nową dostawę świeżutkiego śniegu i zamiast szykować się do odwrotu, ona króluje. To prawda, że zimą musi być zimno i musi być śnieg, ale tak upierdliwej paniusi to już dawno nie było.
Niestety, znowu od kilku dni żyjemy w zimowej aurze. Żebyśmy nie odczuwali zbytniej tęsknoty za nią przez kolejne miesiące roku, to rozpanoszyła się na nowo. Codziennie funduje nam nową dostawę świeżutkiego śniegu i zamiast szykować się do odwrotu, ona króluje. To prawda, że zimą musi być zimno i musi być śnieg, ale tak upierdliwej paniusi to już dawno nie było.
U nas też sypie i już nie wiadomo co lepsze mróz czy śnieg i chlapa i wspomniane wirusy
OdpowiedzUsuńNajlepsza jest wiosna !!!!
OdpowiedzUsuń