środa, 3 lipca 2013

Wybrakowany towar.

          Wakacje  sobie  trwają,  miałam  być  już  z  dziewczynkami,  miałam  ale  nie  jestem.   Właściwie  nic  wielkiego się  nie  stało (!?)  po  prostu   Kaśka  poszła  pod  nóż ... chirurgiczny,  a precyzyjniej  ortopedyczny.  Już  trzeci  raz,  w  swojej  przeszło dziesięcioletniej  karierze  nauczycielki,  ma  takie  urozmaicenie  wypoczynku  wakacyjnego.  A  tym  samym  i  mnie  zrobiła  w  bambuko  i  popsuła  mi  wakacje ( sprzedałam  jej  taki  tekst ),  chociaż  wiadomo,  że  nie  od  niej  to  zależało.  Wybrakowany  jakiś  towar  mi  się  trafił  i  nawet  nie  mam  do  kogo  złożyć  reklamacji.
           Jestem  osobą  zorganizowaną,  ale  moja  organizacja  wzięła  w  łeb.  Nie  wiadomo  co  się  uda  zrealizować,  a  miały  być  podróże  i  małe  i  duże.  Niestety  dzisiaj  jeszcze   nie  wiem  kiedy  do  mnie  przyjedzie,  naturalnie  nerw  mnie  szarpie  i  gul  mi  skacze.  Przez  dziesięć  dni  po  zabiegu  bierze  zastrzyki,  zdjęcie  szwów  15.07.  i  czy  potem  już  nastanie  mój  czas?  Nie  wiem,  ona  pewnie  też  nie  wie.  Tymczasem  trochę  leży,  trochę  próbuję  chodzić  ale  przede  wszystkim  walczy  z  bólem.
         A  w  moim  ogródku  jest  tak  ślicznie  i  nawet  mam  Prowansję "+",  kwitnie  niebieska  i  biała  lawenda.  Prowansalskie  lawendowe  pola  znamy  tylko  w  lawendowym  kolorze,  a ja  mam  również  białą.  Nie  chwaląc  się,  miałam  jeszcze  lawendę  w  granatowo-fioletowym  kolorze,  ale  niestety  nie  przetrzymała  zimy.  Pewnie  uzupełnię  ten  kolor,  ale  już  nie  w  tym  roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz