sobota, 30 czerwca 2012

Euro spoko.

                  Szkoda  mi  i  żal,  że  taka  wspaniała  impreza  jak  Euro  2012  to  już  historia.  Zupełnie  ześwirowałam  i  z  ostentacyjnej  przeciwniczki  piłki  nożnej,  stałam  się  jej  najwierniejszą  fanką.  Na  czas  turnieju  naturalnie.  Kibicowałam  naszym  piłkarzom,  ale  z  przyczyn  zupełnie  ode  mnie  niezależnych,  szybko  skończyłam. Nie  będę  oceniać  ani  gry  ani  trenera,  bo  się  na  tym  nie  znam, nadal  nie  wiem  kiedy  i  co  to  jest  spalony.  Wiem  za  to jak  wygląda  Lewandowski,  Szczęsny  i  Błaszczykowski,  ach  i  Tytoń.  To  mi  wystarczy.  Wiem  jeszcze  jedno,  że  Mario  Balotelli   z   włoskiej  drużyny,  po  ściągnięciu  koszulki  wyglądał  jak  młody,  hebanowy  Bóg.  Piękny i  zły.
                  Euro  to  nie  jest  kompletna  klęska,  to  nie  jest  też  skok  cywilizacyjny,  według  mnie  to  "gumka  myszka",  która  w  znacznym  stopniu  wymaże  wypaczony  obraz  Polski  w  Świecie.  O  to  przecież  chodzi  żebyśmy  w  końcu  zaczęli  być  postrzegani  jako  cywilizowany  europejski  kraj,  a  nie  zaścianek  Europy.
                 Udało  nam  się.  Wyszło  nam  jako  organizatorom  i  gospodarzom.  Udało  się  i  Ukrainie.  O  tym,  że  będzie  spoko  najwcześniej  wiedziały  kobitki  z  zespołu  "Jarzębina" i  trzeba  było  im  uwierzyć. Jestem  szczęśliwa  i  zachwycona, o  Irlandczykach  nie  wspomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz