Tyle już lat bezczelnie podglądam przyrodę, ale to co widzę w tym roku, przechodzi moje wyobrażenie ... ilości. Ilość chrabąszczy jest wyobrażalnie niewyobrażalna, astronomicznie kosmiczna! Spacerując z Kajtkiem przechodzę koło małego gaiku leszczynowego, co tam się dzieje? Gałęzie i młode liście dosłownie oblepione są chrabąszczami ślicznymi, błyszczącymi, dorodnymi. Wielkimi. Inne drzewa też są nimi oblepione. Ścieżka przy gaiku usiana jest skrzydłami i odwłokami chrabąszczy, a na ścieżce mrowie kawek i gawronów. Jak żyję, a trochę już żyję, czegoś podobnego nie widziałam. Tak sobie spaceruję i tak sobie myślę, że któreś ogniwo łańcucha pokarmowego już się załamało, bo skąd ta inwazja chrabąszczy, a któreś jeszcze się załamie w wyniku tak ogromnej ich ilości i tak ogromnego przetrzebiania.
Idę sobie idę, nagle patrzę a po ścieżce "wędruje" część odwłoka. Co za piorun myślę, po chwili zaskoczyłam, że pewnie mała mrówka też coś z tego dobrodziejstwa chrabąszczy, chce mieć. Targała ten ciężar, który pewnie będzie musiała pozostawić przy mrowisku, bo do korytarza się z nim nie zmieści. Kajtka, a jak, też zapoznałam z chrabąszczem, leżał taki na grzbiecie i przebierał nogami, kazałam Kajtkowi go powąchać. Kajtuś podchodzi wącha, a chrabąszcz cabach odnóżami za nos, Kajtek prychnął i zaraz uruchomił łepek, trzepnął nim energicznie i zwalił chrabąszcza. Dobrze, że chrabąszcz ma chitynowy pancerzyk, lepiej niech zginie w dziobie ptaka, a nie przez upadek.
Takie oto zachowania, zaobserwowałam dzisiaj w przyrodzie. Jak to cudownie jest mieć psa, który systematycznie wyprowadza cię ( czyli mnie ) na spacer.
Idę sobie idę, nagle patrzę a po ścieżce "wędruje" część odwłoka. Co za piorun myślę, po chwili zaskoczyłam, że pewnie mała mrówka też coś z tego dobrodziejstwa chrabąszczy, chce mieć. Targała ten ciężar, który pewnie będzie musiała pozostawić przy mrowisku, bo do korytarza się z nim nie zmieści. Kajtka, a jak, też zapoznałam z chrabąszczem, leżał taki na grzbiecie i przebierał nogami, kazałam Kajtkowi go powąchać. Kajtuś podchodzi wącha, a chrabąszcz cabach odnóżami za nos, Kajtek prychnął i zaraz uruchomił łepek, trzepnął nim energicznie i zwalił chrabąszcza. Dobrze, że chrabąszcz ma chitynowy pancerzyk, lepiej niech zginie w dziobie ptaka, a nie przez upadek.
Takie oto zachowania, zaobserwowałam dzisiaj w przyrodzie. Jak to cudownie jest mieć psa, który systematycznie wyprowadza cię ( czyli mnie ) na spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz