Jesień to piękna pora roku , dzisiaj właściwie cieszymy się poleciem . Wg prognoz pogody taka aura jeszcze trochę się utrzyma . Cudownie , oby jak najdłużej .
Teraz czuję się jak zbita z pantałyku " kobita " , która musi oswoić się z pewną sytuacją . Nie dzieje się to za sprawą pogody , ale qui pro quo . Około południa zadzwoniła Kasia i oznajmiła : mamuś , nie oddawaj nikomu pianina , my je zabierzemy . Tymczasem pianinem od kilku dni cieszy się zupełnie inna rodzina . Głupia sytuacja , niestety prawdziwa .
Jakby tego było mało , tkwię jeszcze w jednej dziwnej sytuacji . Nie mam kontaktu ze swoją zamiejscową Bratową . Trzykrotnie ją aktywizowałam : dowcipem o ginekologu , programem do mycia monitora od wewnątrz i wpisem na blogu . Żadnego odzewu , dziwne . Trwa to już dosyć długo , bo czas to szaleniec i pędzi .
Z pędzeniem kojarzy mi się jeszcze - struś pędziwiatr , księżycówka ze stanu wojennego i nalewki . Aktualnie " doglądam ",żeby nie powiedzieć pędzę , nalewkę z pigwy . Pigwa to taki niezwykle przydatny w okresie zwiększonej zapadalności na przeziębienia , owoc .
Teraz czuję się jak zbita z pantałyku " kobita " , która musi oswoić się z pewną sytuacją . Nie dzieje się to za sprawą pogody , ale qui pro quo . Około południa zadzwoniła Kasia i oznajmiła : mamuś , nie oddawaj nikomu pianina , my je zabierzemy . Tymczasem pianinem od kilku dni cieszy się zupełnie inna rodzina . Głupia sytuacja , niestety prawdziwa .
Jakby tego było mało , tkwię jeszcze w jednej dziwnej sytuacji . Nie mam kontaktu ze swoją zamiejscową Bratową . Trzykrotnie ją aktywizowałam : dowcipem o ginekologu , programem do mycia monitora od wewnątrz i wpisem na blogu . Żadnego odzewu , dziwne . Trwa to już dosyć długo , bo czas to szaleniec i pędzi .
Z pędzeniem kojarzy mi się jeszcze - struś pędziwiatr , księżycówka ze stanu wojennego i nalewki . Aktualnie " doglądam ",żeby nie powiedzieć pędzę , nalewkę z pigwy . Pigwa to taki niezwykle przydatny w okresie zwiększonej zapadalności na przeziębienia , owoc .
Alko,sorki....sama piszesz,że życie pędzi a ja mam do tego wszystkiego przesyt i uczulenie na komputer.I pustkę w głowie.Nawet plany różane zeszły na drugi plan.Czyli totalny "tumiwisizm".Jedynie rozmowy telefoniczne z dziewczynami odległymi o 500 km są normą codzienną.Zamiast komputera robimy z sąsiadką codziennie wyjazdy rowerowe ciesząc się końcówką lata.
OdpowiedzUsuńLink odebrałam ale cóż miałam napisać.Na mój komputer może tylko zadziałać dobry młot i prasa a programy do czyszczenia już mu nie pomogą.
U mnie nalewki -aroniówka i malinówka
OOoo ,jak miło. Aroniówki - nie robiłam (czyt. pędziłam) i nie piłam . Może warto przemyśleć ?! Bardzo lubię konfiturę z aronii i gruszek.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię ,że wolisz rower od komputera.Pogoda na wycieczki rowerowe ,wymarzona.