sobota, 30 lipca 2011

Mały świat .

".... Bracie psie , bardziej  ludzki  niż  ludzie ,
      Na łańcuchu  więziony  przy  budzie
      O głodzie , i o chłodzie , i w brudzie ,
  A  podczas  lata , gdy  szukasz ochłody,
      Często  bez  miski  wody;
 Psie , który  dajesz  ludziom  wierności  przykłady,
Odpuść  ludziom , braciszku , wszystkie  ludzkie  zdrady..."
                                     Artur  Chojecki ( 1880 - 1951 )
                                  " Hymn Świętego Franciszka z Asyżu".
  Dramatycznie  zmalał  mój  świat  ,  od  czasu   kiedy  mój  pies  zamiast  mojego  domu  ,  wybrał  Krainę  Wiecznych  Łowów . Nie  chodzę  na  psie  spacery  i  zaczyna  mi  ich  brakować . Jutro  miną  dwa  tygodnie .

piątek, 22 lipca 2011

Ciągle pada .

            Oj ,  nie  podobałaby  się  mojemu  pieskowi   ta  pogoda ,  nie  podobała  .  Trzeci  dzień  pada  i  aż  ciśnie  się  na  usta   -  będzie  dość .  Tylko , że  natura  i  tak  zrobi  swoje .
             W  tych  dniach  szarych  ,  burych  i  ponurych   mam  przebłyski   słońca  :  codzienne  telefony  od  Kasi  . Cieszę  się  i  jestem    nieufna  ,  myślę  sobie  -  do  następnego  razu  ,  manipulowana  kobieto . Całe  życie  wierzyłam  i  ufałam  ludziom  i  jest  mi  bardzo  przykro  ,  że   musiałam  się  zmienić . Czuję  się  jakbym  była  w  obcej  skórze  ,  nie  miałam  w  zwyczaju  doszukiwać  się  podwójnego  dna  w  ludzkich  zachowaniach  . Niestety  własna  Córka  ,  wymusiła  to  na   mnie  .
              Ale leje . Żal  mi  tych  ludzi ,  którzy  muszą  walczyć  z  żywiołem  o  swoje .

środa, 20 lipca 2011

Wolność?

            Często ,  przy  złym  samopoczuciu   wściekałam   się   ,  że  muszę   wyjść  z  psem  .  Jego  już  nie  ma   a  ja  ,  budzę   się  w  nocy  ,  budzę   wczesnym   rankiem  - gotowa  iść  na  spacer  .  Jeszcze  nie  minęło  100  godzin  od  śmierci   Greja  i  organizm   zachowuje  się   jak  przez  37  lat  ,  kiedy  pies   był  obecny   w   moim  życiu .  Odzyskałam   wolność ( od  psich  obowiązków ) i  okazuje  się   ,  że  jeszcze  sobie  tego  nie  uświadomiłam . Wolność ,  to  uświadomiona  konieczność .
             Właściwie wolność  ( wg  filozofii  i  religii ), należy  rozpatrywać  w  dwóch  kategoriach :  wolności  " od " i  wolności "do ".  Uzyskałam  wolność  od obowiązków  ,  ale  nie  uzyskałam  wolności  do  świadomości  . Bardzo  to  wszystko  uprościłam  i  pewnie  wkurzyłabym  swojego  Profesora  Filozofii  i   Przyjaciela  Księdza  ,  ale  ja  już  jestem  takim  wkurzającym  egzemplarzem :  kobiety  , matki  ,  teściowej  ,  babki  itd . itd . itd .  Ciebie , kimkolwiek  jesteś  i   jeśli  to  czytasz  , pewnie  też  wkurzam .  Przepraszam  .

poniedziałek, 18 lipca 2011

Wg Mrożka .

           " Jutro  to  dziś  tyle ,  że  wczoraj " Sławomir  Mrożek .
             Wczoraj   to  dziś   tyle , że  jutro . Tak  sobie  sparafrazowałam   Sławomira  Mrożka  i  nawet  nie  zastanowiłam  się  ,  czy  ma  to  jakiś sens  .  Dla   mnie  wczoraj  jest  dziś .   Od   rana  myślę  o  tym , czy ja  tylko  pomogłam  swojemu   psu  przejść   na  drugą  stronę  , czy  zawiodłam  jego  zaufanie  i  sprowadziłam  na  niego  śmierć .  Rozmawiałam  już  dzisiaj  z  weterynarzem  i  potwierdził  słuszność  wczorajszej  decyzji  . Grejutek  był  już  za  stary i  dlatego  nie  zareagował  na  leczenie . To  takie  trudne ,  jeżeli  w  ciągu  nie  całej  doby  traci  się  zwierzątko  ,  które  przez  tyle  lat  dostarczało  radości  . Jestem  psiarą  a  jamniki  to  najsłodsze  psy  na  świecie .
             Wczoraj   po  raz  pierwszy  zakwitł   clematis  ,  czyżby  roślinka  chciała  złagodzić  stratę  psa ?
           

niedziela, 17 lipca 2011

Pożegnanie.

            Pożegnałam  dzisiaj  swojego  czworonożnego  przyjaciela . Przeżył  dokładnie  16  lat  i 3 tygodnie .  Mam  nadzieję  , że  Grej   już  biega  po  łąkach  wiecznie  zielonych   , chociaż  to  właśnie  nóżki  odmówiły  mu  posłuszeństwa .  Mam  nadzieję  , że  po  drugiej  stronie  łąki  są  tylko  zielone  .
            Będzie  mi  Ciebie  brakować  , żegnaj  mój  kochany  piesku .

piątek, 15 lipca 2011

Co się.....

            No cóż , stało się .  Świętowałyśmy  imieniny - moje  i  koleżanki  ,  w  terminach  poterminowych  . W  Dniu  Imienin  nam  nie  wyszło . Dochodzę  do wniosku  ,  że  działanie  ad  hock ( czy  tak  to  się  pisze ?) ma  swój  niepowtarzalny  urok .
            Mogłyśmy  do  woli  ,  rozmawiać  o  naszych  dzieciach  .  Bardzo  już  dorosłych  . Obie  mamy  problemy  ,  bardzo  zróżnicowane  ,  ale  jednak   problemy . Mnie  boli  stosunek  mojej  Córki -  do  mnie  , ją   boli   nie  do  końca  jasna  orientacja   seksualna  ,  jej  Syna .  Rozstałyśmy  się  lekko  na   fazie  ( albo na  lekkiej   śrubie  ), ale  problemów  niestety  ,  nam  nie  ubyło .  Możemy  mieć  jedynie  radość  z  tego , że  udało  mam  się  potwierdzić  przysłowie : " Co  się  odwlecze ,  to  nie  uciecze ". O le !!!

sobota, 9 lipca 2011

Czas .

            Kilka  dni  już  minęło  od  wyjazdu  Kasi  i  Juli  ,  a  ja  ciągle  nie  wiem  co  mam  myśleć  o  ich  pobycie . Ciągle  potrzebuję  czasu  . Nie  widziałyśmy  się  8 miesięcy , prawie  pół  roku  rozmawiałyśmy  " półgębkiem "  i  co ?   Nic  się nie  zmieniło . Niestety .

piątek, 8 lipca 2011

Cisza.

            Spacery  z  pieskiem  , szczególnie te  późno wieczorne  i  nocne  , mają niezwykle  edukacyjny charakter .  Wczoraj  ok .23 , zaczepił  mnie  sąsiad  z  bloku obok , po raz pierwszy od ponad 20 lat ,  był  na mocnej fazie : dobry  wieczór - dobry wieczór ;
                 on - ale piesek to jest obowiązek;
                 ja -  a no , obowiązek ;
                 on-  chodzi pani za karę , czy z obowiązku ?
                 ja - z obowiązku i dla przyjemności ;
                 on - a mąż ?
                 ja - ja  nie  mam męża ;
                 on - ooo,przepraszam ;
                 ja - za co , przecież tym  pytaniem  , pan mnie nie obraził .
Rozmowa się skończyła , stracił biedak  rezon  chociaż był na fazie . Dzisiejszego  kaca  giganta  nawet   mu  współczuję.
                 Godzina 2. nad ranem , a ja znowu na psiej trasie . No  i  teraz  to  ja straciłam rezon , wprawdzie jakiś  znajomy  młodzieniaszek  siedział  na  ławce  i  palił  papierosa , ale dokończył  i  poszedł . Zostałam sama , wokół  cisza , czarna  i  martwa , nawet  przez  sen  nie  zakwilił  żaden ptaszek . Trochę miałam pietra , na  szczęście Kajtek pozwolił   prowadzić się tam ,  gdzie były latarnie . Tylko co to będzie zimą ?

środa, 6 lipca 2011

2:45 h.

            To  godzina  mojego nocnego spaceru  z  psem , zresztą  chodzę  z  nim  " na  życzenie ". O  tej    późnej  godzinie  nocnej  , czy  wczesnej  godzinie  porannej  , słychać  było  pojedyncze  głosy  ptaków . Zawsze  mnie  to dziwi ,  chociaż  mam  świadomość, że  są  ptaki  śpiewające  przed   wschodem  słońca. Niebo  na  północnym - wschodzie  wyraźnie  jaśniało , było  bardzo  ciepło .
           Jestem  już  sama, wczoraj  zupełnie  niespodziewanie  dziewczyny  wyjechały  do domu. Julka  nagle zaczęła  płakać i  mówić, że tęskni  za  tatą. Pojechały, a ja  zostałam  z  mieszanymi  uczuciami . Przez  te  dwa  tygodnie  mieszkałyśmy  pod  jednym dachem, ale  obok  siebie. Nie  miałyśmy  sobie  nic  do powiedzenia,  nie  wiem  czy  uzbierałabym   godzinę   rozmowy. Więcej  rozmawiałam  z  Julką .

poniedziałek, 4 lipca 2011

Słodko - gorzki .

          Dzisiaj  dopiero doszłam do wniosku ,  że  mam dziecko o słodko - gorzkim  smaku . Jest  dobra  i  słodka  przez  czas  jakiś , a  potem  jak  zasunie  ,  to człowiek  tej  goryczy  długo  zapomnieć  nie  może (Niechorze ) . Dzisiaj  tak zasunęła , że  myślę sobie - celowo  to robi ,  czy  jest  nie  reformowalna ?!
          Mój  monolog  sprzed  kilku dni , niestety  do  niej  nie  trafił . Może  nawet  mnie  nie  słuchała , bo  przecież  nie  odezwała  się  ani  słowem . No  cóż  , też  ma  dziecko ......

sobota, 2 lipca 2011

W imieniu kwiatów.

            Od godziny  9:00  popaduje deszczyk , właściwie mży . Takie  padanie to błogosławieństwo dla roślin . Ziemia  systematycznie  nasiąka  wodą  i  jest  nadzieja , że dotrze  do korzeni . Na  naszym  terenie  nie  padało  już  bardzo  dawno . Jakie  to  wszystko jest  dziwne ,  ja  się  cieszę  z deszczu , a meteorolodzy  ostrzegaja , że  w  dolnośląskim  Odra  może  osiągnąć  stan alarmowy . Nie  mniej  jednak  ,  w  imieniu  kwiatów  dziękuję  za  zbawienną  wodę : Panu  Bogu , Matce Naturze czy  może  takiemu  układowi  frontów  atmosferycznych .
          

piątek, 1 lipca 2011

Czyste szaleństwo .

          Kaśka szaleje ,  "przenicowuje " mi  mieszkanie  na  czystą  stronę  . Myje okna  , zmienia  firany , czyści   meble , pierze itd .  Jest  coś  czego  nie  robi  -  nie  gotuje .  Mojej  inicjatywy  w tym  jej  działaniu  nie  ma  żadnej . Właściwie  podczas  każdych  wakacji  robi  gruntowne  sprzątanie , wygląda  to  tak  jakby  matka  miała : " prawą  rękę , jak lewą  a lewą , jak  protezę ". Jaka  to  ulga   kiedy  wiem , że  populacja  roztoczy  gwałtownie  się   zmniejszyła , a  na szafie  nie  zalega  kurz .
         Mój  patriotyzm  został  dzisiaj  solidnie wzmocniony . Cieszę  się  naszą  Prezydencją  w UE , chociaż jestem  człowiekiem  prowincji  i  to  co  się dzieje  " na  salonach " mogę  obserwować  tylko  w  telewizorni . Cieszę  się , że o  mojej  Ojczyźnie  będzie  się  mówić   i  mam  nadzieje  że  dobrze . Zadzwoniłam  dzisiaj  do swojego  Ojca  Chrzestnego , z  życzeniami  z  okazji  Prezydencji  -  zaskoczyłam go  i  wzruszyłam . Wujek też jest  patriotą .