Obudził mnie dzisiaj cudowny dźwięk kropel deszczu uderzających o rolety. Po tylu dniach afrykańskich upałów to cudowny dźwięk. Pada sobie teraz równą stróżką, na tyle intensywną, że Kajtek tylko przestąpił próg domu i zrobił 2X sik,sik pod żywopłotem i wrócił ... jak baletnica. Delikatniusi ten mój Kajtuś ( podobnie jak pańcia, zresztą ).
Temperatura powietrza jeszcze wysoka i daleko jej do 23 st. jakie na dzisiaj zapowiadano. Cudowny deszczyk, zbawienny dla spragnionych roślin. Domowe rośliny też "podstawiłam", niech maja naturalne SPA. Jutro może w końcu wyląduję w ogródku, przy pracach przyziemnych, chociaż to sprawa nie do końca pewna. Ogródek, ogródek no co ogródek, ogródek po prostu zaniedbany, bidulek.
Jutro rano obowiązkowo jeszcze weterynarz i nadzieja, że to będzie koniec leczenia Kajtka, przynajmniej na ten czas. Potem czy będzie jeszcze ochota, odpowiednia pogoda i odpowiedni nastrój na pracę w ogródku? Bóg jeden raczy wiedzieć, o ile naturalnie jest. Ja jeszcze nie wiem, ale planuję bo dobrze jest planować.
Tak bym chciała przeżyć jeszcze kiedyś jakiś "spontan", ale nie ogródkowy ... wiadomo ... przecież.
Temperatura powietrza jeszcze wysoka i daleko jej do 23 st. jakie na dzisiaj zapowiadano. Cudowny deszczyk, zbawienny dla spragnionych roślin. Domowe rośliny też "podstawiłam", niech maja naturalne SPA. Jutro może w końcu wyląduję w ogródku, przy pracach przyziemnych, chociaż to sprawa nie do końca pewna. Ogródek, ogródek no co ogródek, ogródek po prostu zaniedbany, bidulek.
Jutro rano obowiązkowo jeszcze weterynarz i nadzieja, że to będzie koniec leczenia Kajtka, przynajmniej na ten czas. Potem czy będzie jeszcze ochota, odpowiednia pogoda i odpowiedni nastrój na pracę w ogródku? Bóg jeden raczy wiedzieć, o ile naturalnie jest. Ja jeszcze nie wiem, ale planuję bo dobrze jest planować.
Tak bym chciała przeżyć jeszcze kiedyś jakiś "spontan", ale nie ogródkowy ... wiadomo ... przecież.