Zięć człowiek już w średnim wieku, niewątpliwie inteligentny i oczytany, zafundował mi dylemat. Dylemat związany z noblistą. Mario Vargas Llosa w 2010 roku otrzymał literacką nagrodę Nobla. Za sprawą zięcia trafiła mi do rąk książka pt. "Zeszyty don Rigoberta". Zięciulek, jak to określił "nie mogąc na razie przez nią przebrnąć", pożyczył ją mnie. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron tak sobie myślę: czy ta książka to nie jest przypadkiem kukułcze jajo podrzucone mi przez niego, albo może gdzieś jeszcze ukryte jest drugie dno?
Być może zięć teraz sobie myśli: czy teściowa odrzuci tę książkę, czy może dostanę za nią opieprz. Tymczasem teściowa ani jej nie odrzuci, ani za nią nie opieprzy, po prostu przeczyta. A może uważa mnie za partnerkę w kwestii literatury, albo zwyczajnie oczekuje opinii?. Skłaniam się ku temu ostatniemu i przedostatniemu przypuszczeniu.
Dlaczego zaczęłam się zastanawiać? Dlatego, że książka ocieka wprost erotyzmem, powiedziałabym, że nawet masochizmem i komiczną perwersją. Czyta się szybko, czyta się nieźle chociaż mnie zadziwia i zaskakuje prostota języka.
Skoro zięć podsuwa teściowej taką książkę, to wypada się zastanowić jakie pobudki nim kierowały. Ale co tam, jakie kierowały takie kierowały, ja w każdym razie czuję się bogatsza o kolejne doświadczenie estetyczno - erotyczne. Zachwycona taką literaturą nie jestem, ale to także literatura piękna. Skoro dane jest mi żyć w XXI wieku, wieku wielu swobód i skoro jest to laureat nagrody Nobla, to powinnam być wdzięczna zięciowi, że dzięki niemu mam kontakt z "najwyższą półką" , że akceptując taką literaturę nie okazuję się być zaściankowa a przede wszystkim za to, że za zaściankową mnie zięć nie uważa.
Być może zięć teraz sobie myśli: czy teściowa odrzuci tę książkę, czy może dostanę za nią opieprz. Tymczasem teściowa ani jej nie odrzuci, ani za nią nie opieprzy, po prostu przeczyta. A może uważa mnie za partnerkę w kwestii literatury, albo zwyczajnie oczekuje opinii?. Skłaniam się ku temu ostatniemu i przedostatniemu przypuszczeniu.
Dlaczego zaczęłam się zastanawiać? Dlatego, że książka ocieka wprost erotyzmem, powiedziałabym, że nawet masochizmem i komiczną perwersją. Czyta się szybko, czyta się nieźle chociaż mnie zadziwia i zaskakuje prostota języka.
Skoro zięć podsuwa teściowej taką książkę, to wypada się zastanowić jakie pobudki nim kierowały. Ale co tam, jakie kierowały takie kierowały, ja w każdym razie czuję się bogatsza o kolejne doświadczenie estetyczno - erotyczne. Zachwycona taką literaturą nie jestem, ale to także literatura piękna. Skoro dane jest mi żyć w XXI wieku, wieku wielu swobód i skoro jest to laureat nagrody Nobla, to powinnam być wdzięczna zięciowi, że dzięki niemu mam kontakt z "najwyższą półką" , że akceptując taką literaturę nie okazuję się być zaściankowa a przede wszystkim za to, że za zaściankową mnie zięć nie uważa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz