Już trzeci dzień za oknem szaruga. Czuję się osaczona jak lwica w klatce. Jestem domatorką, lubię swoje mieszkanie ale to co się teraz dzieje to już jest przeginanie pały! Nawet pies w taką pogodę, nie chce chodzić na spacer i swoje potrzeby fizjologiczne załatwia pod najbliższym krzaczkiem i drzewem. A spacery z nim, to wielka moja przyjemność. Na dodatek jego obecność w moim życiu ogranicza się teraz do koszyka, bardzo dużo śpi. Doskonały z niego barometr. Jak ma ochotę z niego wyjść, a ja nie mam na "niego ochoty" to każę mu wracać do kosza. Jest bardzo karny i wraca. Nie zawsze mam ochotę na dogoterapię. Tylko czy tak się zachowuje dobra pani?
Ze smutkiem patrzę na ogródek, kałuże wody i kwiaty chylące się do ziemi pod ciężarem deszczu. Nie wszystkie udało mi się wcześniej podwiązać. Od jutra ma być lepiej, zobaczymy.
Musi się pogada zmienić, musi. Inaczej wskaźnik na wadze przekroczy liczbę której nie chciałabym żeby przekraczał. Kurcze, mam niewyobrażalny apetyt szczególnie na węglowodany, a hamulców naturalnie żadnych!!! To jest straszne, deszcz pada, pies śpi, a ja jem. Ile razy można myć podłogę, przekładać ciuchy, jak długo można oglądać telewizję w której zresztą nie ma czego oglądać. Czytanie jakoś mi teraz nie ... idzie. Może jutro będzie lepiej?! Mam taką nadzieję, a nadzieja umiera ostatnia.
Ze smutkiem patrzę na ogródek, kałuże wody i kwiaty chylące się do ziemi pod ciężarem deszczu. Nie wszystkie udało mi się wcześniej podwiązać. Od jutra ma być lepiej, zobaczymy.
Musi się pogada zmienić, musi. Inaczej wskaźnik na wadze przekroczy liczbę której nie chciałabym żeby przekraczał. Kurcze, mam niewyobrażalny apetyt szczególnie na węglowodany, a hamulców naturalnie żadnych!!! To jest straszne, deszcz pada, pies śpi, a ja jem. Ile razy można myć podłogę, przekładać ciuchy, jak długo można oglądać telewizję w której zresztą nie ma czego oglądać. Czytanie jakoś mi teraz nie ... idzie. Może jutro będzie lepiej?! Mam taką nadzieję, a nadzieja umiera ostatnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz