wtorek, 23 sierpnia 2011

Jak pies zrobił człowieka.....w konia .

            Od   chwili  powrotu  od  Kasi  , zachowuję  się  jak  " nieutulona  w  żalu "  po  psie  , właścicielka  . Płaczę , połykam  tabletki   uspokajające , latam  po  internecie  szukając odpowiedniego  następcy  ,  jem  i  tyję .
           Pomyślałam  -  wypożyczę  psa , od  koleżanki . Wprawdzie  nie  jamnik  ,  ale  zna  mnie  i  lubi , bywa  u  mnie  ze  swoja  panią  ,  może  mi  pomoże . Poszłam  rano  zrobić opłaty , w  drodze  powrotnej  podjęłam  tę  decyzje , więc  zaszłam  do  koleżanki .
           Kaja  mnie  zobaczyła  , zaczęła  się  cieszyć  i  zachęcać  do  zabawy . Wszystko było  ok. posiedziałyśmy ,  pogadałyśmy , popiłyśmy  kawę . Wybieram  się  do domu , pytam - Kajunia , idziemy  na  spacerek ? - ależ  naturalnie , odpowiada  mi  psina  swoim  zachowaniem ( merda ogonkiem , skacze , liże  mnie ) . Poszłyśmy .
           Na  początek  -  Kajka , zrobiła  siusiu  na  środku  chodnika !!!  i  zaczęła  rozglądać  się  za  swoją  panią . Idziemy  dalej , za jakiś  czas  załatwiła  się  ponownie ( już  w odpowiednich  miejscach ) ,  no i  zaczęło się " pod  górkę ". Ogląda  się  coraz  częściej , chce  wracać do  domu .  Idziemy  dalej  . Doszłyśmy  do  mnie  ,  obleciała  kąty  , dostała  pić  i  położyła  się  w  przedpokoju . Pogiglałam  ją  po  brzuszku  i  poszłam  do  łazienki   myć  głowę . Spacery z  psem  ,  zobowiązują  przecież  do  schludnego  wyglądu . Nie  skończyłam  suszyć  głowy  ,  słyszę  telefon  - koleżanka  mnie  informuje  , że  Kaja  jest  w  domu . Zdębiałam .
          Nie  przewidziałam  jednego  zostawiając  otwarte  drzwi  na  balkon  ,  że   nie  potrzebna  jej  otwarta  furtka  żeby  uciec ,  nie  przewidziałam , że  może  przecisnąć  się  przez   szczebelki  a   potem  po  schodkach  zejść  do  ogródka  i  wrócić  do  domu .  Mój  Grej  nigdy  nie  schodził  po  schodkach  ,  nawet  przy  otwartej  furtce ( ażurowe  schodki   drażniły  jego  delikatne  łapki ,  dlatego  zawsze  chciał  na  " opka") , przez  szczebelki  przechodziła  mu  tylko  główka  .  Tymczasem  Kaja  się  przecisnęła  ,  muszę  przyznać  -  zrobiła  mnie  w  konia !
          Uważam  ,  że  i  tak  zachowała  się  dość  przyzwoicie  .  Kiedyś  poprosiłam   syna  koleżanki  , żeby  wyszedł   z  Grejem na  spacer  ,  udało  mu  się  wyjść  tylko  przed  blok  .  Grej  podniósł  taki  alarm  ,  jakby  obdzierano  go  ze  skóry  ,  chłopak  musiał  z  nim  wrócić  ,  bo  bał  się  ,  że  będzie  posądzony  o  kradzież  .  Taki  był  ten  mój  chłopczyk - rozdarty  ,  za  to  ich  dziewczynka -  ratuje  się  ucieczką  .  Plusem  zdarzenia  jest  to  ,  że  mam  umytą  głowę  i  jutro  nie  muszę  jej  myć , co  miałam we  wcześniejszych  planach .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz