Od chwili powrotu od Kasi , zachowuję się jak " nieutulona w żalu " po psie , właścicielka . Płaczę , połykam tabletki uspokajające , latam po internecie szukając odpowiedniego następcy , jem i tyję .
Pomyślałam - wypożyczę psa , od koleżanki . Wprawdzie nie jamnik , ale zna mnie i lubi , bywa u mnie ze swoja panią , może mi pomoże . Poszłam rano zrobić opłaty , w drodze powrotnej podjęłam tę decyzje , więc zaszłam do koleżanki .
Kaja mnie zobaczyła , zaczęła się cieszyć i zachęcać do zabawy . Wszystko było ok. posiedziałyśmy , pogadałyśmy , popiłyśmy kawę . Wybieram się do domu , pytam - Kajunia , idziemy na spacerek ? - ależ naturalnie , odpowiada mi psina swoim zachowaniem ( merda ogonkiem , skacze , liże mnie ) . Poszłyśmy .
Na początek - Kajka , zrobiła siusiu na środku chodnika !!! i zaczęła rozglądać się za swoją panią . Idziemy dalej , za jakiś czas załatwiła się ponownie ( już w odpowiednich miejscach ) , no i zaczęło się " pod górkę ". Ogląda się coraz częściej , chce wracać do domu . Idziemy dalej . Doszłyśmy do mnie , obleciała kąty , dostała pić i położyła się w przedpokoju . Pogiglałam ją po brzuszku i poszłam do łazienki myć głowę . Spacery z psem , zobowiązują przecież do schludnego wyglądu . Nie skończyłam suszyć głowy , słyszę telefon - koleżanka mnie informuje , że Kaja jest w domu . Zdębiałam .
Nie przewidziałam jednego zostawiając otwarte drzwi na balkon , że nie potrzebna jej otwarta furtka żeby uciec , nie przewidziałam , że może przecisnąć się przez szczebelki a potem po schodkach zejść do ogródka i wrócić do domu . Mój Grej nigdy nie schodził po schodkach , nawet przy otwartej furtce ( ażurowe schodki drażniły jego delikatne łapki , dlatego zawsze chciał na " opka") , przez szczebelki przechodziła mu tylko główka . Tymczasem Kaja się przecisnęła , muszę przyznać - zrobiła mnie w konia !
Uważam , że i tak zachowała się dość przyzwoicie . Kiedyś poprosiłam syna koleżanki , żeby wyszedł z Grejem na spacer , udało mu się wyjść tylko przed blok . Grej podniósł taki alarm , jakby obdzierano go ze skóry , chłopak musiał z nim wrócić , bo bał się , że będzie posądzony o kradzież . Taki był ten mój chłopczyk - rozdarty , za to ich dziewczynka - ratuje się ucieczką . Plusem zdarzenia jest to , że mam umytą głowę i jutro nie muszę jej myć , co miałam we wcześniejszych planach .
Pomyślałam - wypożyczę psa , od koleżanki . Wprawdzie nie jamnik , ale zna mnie i lubi , bywa u mnie ze swoja panią , może mi pomoże . Poszłam rano zrobić opłaty , w drodze powrotnej podjęłam tę decyzje , więc zaszłam do koleżanki .
Kaja mnie zobaczyła , zaczęła się cieszyć i zachęcać do zabawy . Wszystko było ok. posiedziałyśmy , pogadałyśmy , popiłyśmy kawę . Wybieram się do domu , pytam - Kajunia , idziemy na spacerek ? - ależ naturalnie , odpowiada mi psina swoim zachowaniem ( merda ogonkiem , skacze , liże mnie ) . Poszłyśmy .
Na początek - Kajka , zrobiła siusiu na środku chodnika !!! i zaczęła rozglądać się za swoją panią . Idziemy dalej , za jakiś czas załatwiła się ponownie ( już w odpowiednich miejscach ) , no i zaczęło się " pod górkę ". Ogląda się coraz częściej , chce wracać do domu . Idziemy dalej . Doszłyśmy do mnie , obleciała kąty , dostała pić i położyła się w przedpokoju . Pogiglałam ją po brzuszku i poszłam do łazienki myć głowę . Spacery z psem , zobowiązują przecież do schludnego wyglądu . Nie skończyłam suszyć głowy , słyszę telefon - koleżanka mnie informuje , że Kaja jest w domu . Zdębiałam .
Nie przewidziałam jednego zostawiając otwarte drzwi na balkon , że nie potrzebna jej otwarta furtka żeby uciec , nie przewidziałam , że może przecisnąć się przez szczebelki a potem po schodkach zejść do ogródka i wrócić do domu . Mój Grej nigdy nie schodził po schodkach , nawet przy otwartej furtce ( ażurowe schodki drażniły jego delikatne łapki , dlatego zawsze chciał na " opka") , przez szczebelki przechodziła mu tylko główka . Tymczasem Kaja się przecisnęła , muszę przyznać - zrobiła mnie w konia !
Uważam , że i tak zachowała się dość przyzwoicie . Kiedyś poprosiłam syna koleżanki , żeby wyszedł z Grejem na spacer , udało mu się wyjść tylko przed blok . Grej podniósł taki alarm , jakby obdzierano go ze skóry , chłopak musiał z nim wrócić , bo bał się , że będzie posądzony o kradzież . Taki był ten mój chłopczyk - rozdarty , za to ich dziewczynka - ratuje się ucieczką . Plusem zdarzenia jest to , że mam umytą głowę i jutro nie muszę jej myć , co miałam we wcześniejszych planach .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz