środa, 3 sierpnia 2011

Jedna , dwie , trzy......

            Nie  wiem  ile  jeszcze  nieprzespanych  nocy  mnie  czeka , dwie  już  mam za  sobą . Rano  Kaśka  została  przyjęta  do  szpitala ,  ale  zabieg  będzie  dopiero  w  piątek .  Jak  oni  się  umawiają - ręce  po  prostu  opadają . Pani  C.  niby  taka  obrotna  ,  pan  C.  niby  taki  gwarantujący  poczucie  bezpieczeństwa  , a najprostsza  sprawa  biegnie  sobie  własnym  torem ( dwa  dni  czekania  przy  prostym  zabiegu ).
           Za  to  Julka  ma  dodatkowe  atrakcje , w  formie  półkolonii  - od  7:30 do 15:30 , zwalniającego  się    z  pracy  ojca ( dziecko trzeba  zaprowadzić  i  odebrać )  i  przyszywanych  dziadków  ,  na  podorędziu . Cudowna  organizacja , żeby  broń  Boże , żadna  z  matek  nie   musiała  zwalić  się  na  głowę . Jeżeli  chodzi  o  mnie ,  na pewno  się  nie  zwalę . Szczerze mówiąc  mam  to  w  nosie ,  chociaż  mnie  to  boli  ,  bo  gdyby  nie  bolało , to  bym  o tym  nie  myślała .
           Paniom  już  dziękujemy , szczególnie  tej  młodszej  .
W  przyszłym  tygodniu , Julka  też  będzie  chodziła  na  półkolonie - dziecku  się  podoba . Fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz