niedziela, 6 maja 2012

Długi weekend.

                 Minął  pierwszy,  drugi,  trzeci  i  kolejne  dni  maja,  no  i  dzięki  Bogu  już  się  kończy  długi  weekend.  Nie  z  powodu  nudy  się  cieszę,  absolutnie  nie.  Jeżeli  chodzi  o  mnie,  to  długi  weekend  mam  już  5. lat  i  nie  zdążyłam  się  nim  jeszcze  znudzić.  Tylko  w  tym  roku  po  raz  pierwszy  czułam  się zdezorientowana,  kićkały  mi  się  dni  wolne  z  niewolnymi  i  nie  było  mi  z  tym  fajnie.  Mój  uporządkowany  świat  zaczynał  być  nieuporządkowany,  a   w  sytuacji   kiedy  nie  czuję  się  być  panią  sytuacji,  nie  czuję  się  komfortowo.
                Weekend  się  kończy,   rozpoczęły  się   matury  i ... pierwsze  Komunie  Święte.  Moja  Kasia,  mam  nadzieję  godnie,  uczestniczy  dzisiaj  w  Komunii  Św.  swojego  Chrześniaka.  Szkoda,  że  tak  drastycznie  się  ochłodziło.  Za  kilkanaście  dni  jej  najstarszy  Chrześniak,  skończy  18  lat.  To  dużo,  ale  kiedy  zostawała  jego  Matką  Chrzestną  była  jeszcze  nastolatką.  Nie  zdoła  mnie  przebić  w  ilości  chrześniaków,  mnie  uszczęśliwiano  siedem  razy.  Zresztą   nie  musi  mnie  przebijać,  bo  to  żadne  zawody  sportowe,  tak  się  tylko  zastanowiłam.
               Po  odwiedzinach   Koleżanki  i  jej  Syna,  pozostało  już  tylko  wspomnienie.  Wszystko  było  fajnie  i  ok.  tylko  chcieli  wyjść  na  spacer,  a   moja  oferta  nie  przewidywała  spaceru.  Nigdy  nie  biorę  pod  uwagę  spacerów,  nie  znoszę  spacerów  i  nie  pamiętam,  że  ktoś  może  to  lubić,  ale,  no...pominę  milczeniem,  bo  mi  wstyd,  ale  niech  tam...przeszliśmy  się.
              Uwielbiam  spacery  z  psem,  tylko  z  psem.  Zdecydowanie   bardziej  od  spacerów  wolałam  piesze  pielgrzymki,  jak  spacerować  to  30 - 40  km.  dziennie.  Teraz  już   też   nie  chodzę,  bo  "troszku"  popsułam  sobie  tym  pielgrzymowaniem  nogi  i  zdecydowanie  bardziej  niż  " troszku",  jest  mnie  teraz  więcej,  a   nie  jest  to  łatwy  ciężar  do  dźwigania.  Przyznaję  to  bezwstydnie,  a  determinacji  do  odchudzania  brak,  i  też  bezwstydnie  się  do  tego  przyznaję.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz