Minął pierwszy, drugi, trzeci i kolejne dni maja, no i dzięki Bogu już się kończy długi weekend. Nie z powodu nudy się cieszę, absolutnie nie. Jeżeli chodzi o mnie, to długi weekend mam już 5. lat i nie zdążyłam się nim jeszcze znudzić. Tylko w tym roku po raz pierwszy czułam się zdezorientowana, kićkały mi się dni wolne z niewolnymi i nie było mi z tym fajnie. Mój uporządkowany świat zaczynał być nieuporządkowany, a w sytuacji kiedy nie czuję się być panią sytuacji, nie czuję się komfortowo.
Weekend się kończy, rozpoczęły się matury i ... pierwsze Komunie Święte. Moja Kasia, mam nadzieję godnie, uczestniczy dzisiaj w Komunii Św. swojego Chrześniaka. Szkoda, że tak drastycznie się ochłodziło. Za kilkanaście dni jej najstarszy Chrześniak, skończy 18 lat. To dużo, ale kiedy zostawała jego Matką Chrzestną była jeszcze nastolatką. Nie zdoła mnie przebić w ilości chrześniaków, mnie uszczęśliwiano siedem razy. Zresztą nie musi mnie przebijać, bo to żadne zawody sportowe, tak się tylko zastanowiłam.
Po odwiedzinach Koleżanki i jej Syna, pozostało już tylko wspomnienie. Wszystko było fajnie i ok. tylko chcieli wyjść na spacer, a moja oferta nie przewidywała spaceru. Nigdy nie biorę pod uwagę spacerów, nie znoszę spacerów i nie pamiętam, że ktoś może to lubić, ale, no...pominę milczeniem, bo mi wstyd, ale niech tam...przeszliśmy się.
Uwielbiam spacery z psem, tylko z psem. Zdecydowanie bardziej od spacerów wolałam piesze pielgrzymki, jak spacerować to 30 - 40 km. dziennie. Teraz już też nie chodzę, bo "troszku" popsułam sobie tym pielgrzymowaniem nogi i zdecydowanie bardziej niż " troszku", jest mnie teraz więcej, a nie jest to łatwy ciężar do dźwigania. Przyznaję to bezwstydnie, a determinacji do odchudzania brak, i też bezwstydnie się do tego przyznaję.
Weekend się kończy, rozpoczęły się matury i ... pierwsze Komunie Święte. Moja Kasia, mam nadzieję godnie, uczestniczy dzisiaj w Komunii Św. swojego Chrześniaka. Szkoda, że tak drastycznie się ochłodziło. Za kilkanaście dni jej najstarszy Chrześniak, skończy 18 lat. To dużo, ale kiedy zostawała jego Matką Chrzestną była jeszcze nastolatką. Nie zdoła mnie przebić w ilości chrześniaków, mnie uszczęśliwiano siedem razy. Zresztą nie musi mnie przebijać, bo to żadne zawody sportowe, tak się tylko zastanowiłam.
Po odwiedzinach Koleżanki i jej Syna, pozostało już tylko wspomnienie. Wszystko było fajnie i ok. tylko chcieli wyjść na spacer, a moja oferta nie przewidywała spaceru. Nigdy nie biorę pod uwagę spacerów, nie znoszę spacerów i nie pamiętam, że ktoś może to lubić, ale, no...pominę milczeniem, bo mi wstyd, ale niech tam...przeszliśmy się.
Uwielbiam spacery z psem, tylko z psem. Zdecydowanie bardziej od spacerów wolałam piesze pielgrzymki, jak spacerować to 30 - 40 km. dziennie. Teraz już też nie chodzę, bo "troszku" popsułam sobie tym pielgrzymowaniem nogi i zdecydowanie bardziej niż " troszku", jest mnie teraz więcej, a nie jest to łatwy ciężar do dźwigania. Przyznaję to bezwstydnie, a determinacji do odchudzania brak, i też bezwstydnie się do tego przyznaję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz