Olbrzymimi krokami zbliża się koniec wakacji. Julka rozprężona wakacyjnym lenistwem, nie ma ochoty na pójście do szkoły. Już wie czym są obowiązki szkole, już zna smak wakacji. Szkoła ma smak obowiązków, wakacje mają smak lenistwa, wrażeń, niespodzianek. Szybko się dziecko zorientowało, że to dużo atrakcyjniejszy smak.
Dużymi krokami zbliża się też jesień. Na porannym spacerze słońce świeciło pięknie, ale te promienie jakieś takie słabsze, takie jakieś liche, takie jakieś mocno już jesienne. Powietrze za to przejrzyste, dźwięczne, czyste. Jedyna korzyść z tego schyłku lata jest taka, że coraz mniej pylących roślin i szansa dla Kajtka. Może pozbędzie się wyprysków, przestanie się drapać i przyjmować tabletki odczulające. Od połowy kwietnia jednak trochę czasu upłynęło, a mój piesiulek ciągle na lekach. Trafił mi się futrzak, nie ma co. Trafił mi się bardzo kochany futrzak.
Kończy się sezon ogórkowy w przyrodzie i w przenośni. W tym roku miałam wyjątkowy apetyt na ogórki, okazało się, że uwielbiam mizerię i jadłam ją prawie codziennie. Nie udały mi się (chyba) ogórki kiszone. Kupiłam takie zachwalane, dobre do zapraw, ekologiczne bez nawozów. Ajajajaj, jakie doskonałe. Według mnie są do bani, nawet zapach mają inny, delikatnie nazwę go brzydkim.
Dużymi krokami zbliża się też jesień. Na porannym spacerze słońce świeciło pięknie, ale te promienie jakieś takie słabsze, takie jakieś liche, takie jakieś mocno już jesienne. Powietrze za to przejrzyste, dźwięczne, czyste. Jedyna korzyść z tego schyłku lata jest taka, że coraz mniej pylących roślin i szansa dla Kajtka. Może pozbędzie się wyprysków, przestanie się drapać i przyjmować tabletki odczulające. Od połowy kwietnia jednak trochę czasu upłynęło, a mój piesiulek ciągle na lekach. Trafił mi się futrzak, nie ma co. Trafił mi się bardzo kochany futrzak.
Kończy się sezon ogórkowy w przyrodzie i w przenośni. W tym roku miałam wyjątkowy apetyt na ogórki, okazało się, że uwielbiam mizerię i jadłam ją prawie codziennie. Nie udały mi się (chyba) ogórki kiszone. Kupiłam takie zachwalane, dobre do zapraw, ekologiczne bez nawozów. Ajajajaj, jakie doskonałe. Według mnie są do bani, nawet zapach mają inny, delikatnie nazwę go brzydkim.
No niestety idzie jesień, pora roku której nie lubię za bardzo. Jedyne co piękne to zmiany kolorów liści na drzewach. Chyba jest mało dzieci, które cieszą się z końca wakacji, czasu lenistwa. Piesek, mam nadzieję, nie będzie już musiał brać leków. On się chyba cieszy z jesieni. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa lubię jesień,kojarzy mi się ze spokojem,a spokój też lubię.
OdpowiedzUsuńPiesek to odrębny temat.Przyjmuje 2 rodzaje tabletek,oprócz tego 3 rodzaje maści,oprócz tego przecieram po każdym spacerze całe ciałko roztworem nadmanganianu potasu.Już jest lepiej i czasami odpuszczam.
Pozdrawiam "globtroterkę":)