niedziela, 20 listopada 2011

Pudernica .

             Pudernica  to  ja  .   Pudernica   to  mało  ,  ale  stara  pudernica   to  chyba   zbyt   wiele  .  Pozwalam   sobie   na   taką  autoironię  ,  bo   znowu   tydzień   przeleciał    mi    przez   " paluszki  jak  paróweczki " .  Nie  wiadomo  kiedy  i  nie  wiadomo  dokąd  .
             Mamy   taką   piękną   jesień  w  tym  roku   ,  a   mój   skrawek   ziemi   jeszcze   nie   jest  należycie   przygotowany   do   zimy  .  Właściwie   niby   nie   jest   i   niby   jest   ,   tylko   dlaczego    mnie   to   jednak   nie   satysfakcjonuje  ? .  Zaczynam   mieć  wyrzuty  sumienia   ,   więc   chyba   coś  zaniedbałam   ,   no   i   pojawiły   się   dylematy  .  Oto   one  :
              1)  Co   zrobić  w   sytuacji  ,   w   której    " jak  nie  urok  , to  przemarsz  wojska " .
              2)  Co  zrobić   w   sytuacji  ,   kiedy   masz   jedynie  ochotę   na  " tumiwisizm   totalny " .
              3)  Co  zrobić  w  sytuacji   ,   kiedy    chce   ci   się   czytać   i   przy   okazji   zapominasz   o   bożym  świecie  ?
              4)  Co   zrobić  w  sytuacji   ,  kiedy   w   polityce   tyle   się  dzieje  ,  a   ty   masz  politycznego  hyzia  ?
            Myślę   ,  że   należy   poddać   się   chwili   i   ja   się   tym   chwilom   poddawałam  .  W  końcu  jestem   przecież  wolnym  człowiekiem  ,  a   że   z  piętnem   "  tumiwisizmu "  ?! .  No  cóż  ,  nie  ma  ludzi  idealnych  .
              O , właśnie   przypomniał    mi   się   film   z   Marilyn   Monroe  ,  który    kończy  się   takim   stwierdzeniem  :  "  nikt  nie  jest   idealny " .   Tytuł   wyleciał   mi   z  głowy   ,   ale   chyba   to   była   komedia   "  Pół   żartem    pół   serio   ".  Sytuacja   była   wprawdzie    zupełnie   inna   ,  ale   cóż  z  tego  ,   może   moje  życie   to   też   komedia  ?


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz