czwartek, 26 stycznia 2012

Jej pierwszy bal .

           "Ze  szkolnego  mundurka , z  pokoiku  na  pietrze ... " Tak  było  za  moich  czasów .  Tymczasem  ,  wczoraj  na  swój  pierwszy  bal  karnawałowy  ,  na  dodatek  kostiumowy  ,  moja  wnuczka  przebrała  się  w  świetlicy  ,   przy  pomocy  pani  świetliczanki  .  Bal  był  po  lekcjach  .  O  tempora  ,  o mores .
            Moja  Julka  była  na  nim   c z a r o w n  i c ą  ,  na  dodatek  nie  pomalowaną  , bo jej mama  nie pozwoliła !!!.  Uwielbiam  dziewczynki !!!.  Ajajaj  ,  jakie  biedne  dziecko .  Mama  nie  pozwoliła  siedmiolatce  pomalować  się  na  bal , to  ci  dopiero  tragedia . Czyżby  rysowały  się  kontury  -  konfliktu  pokoleń ?  Jestem  szczęśliwa  ,  że  podobne  problemy  już  są  dawno  poza  mną  .  Kiedy  sobie  przypomnę  ,  jak  pomiędzy  mną   a  Kaśką  ten  konflikt  buzował  ,  to   wolę ... nie chcę !!!
            W  każdym  razie  , Julka  wprawdzie  nie  pomalowana  ,  bawiła  się   świetnie  z  Zosią  i  Emilką  .  Zosia  była  też  czarownicą  ,  za  to  Emilka  księżniczką  .  Osaczyły  ,  biedną  księżniczkę  ,  dwie  czarownice  i  bawiły  się  wyśmienicie  .  Bywa  i  tak , w  cudownym   dziecięcym  świecie .
                      

2 komentarze:

  1. Och, zazdroszczę Ci czasem tej wiedzy. I doświadczenia:) Zresztą, co ja tam wiem. Naokoło słyszę: teraz to nic, zobaczysz później... Tylko po co tak straszyć?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff,aleś mi zasunęła z tą wiedzą i doświadczeniem.
    Nie martw się,Ciebie też "dopadnie",tymczasem mądrze kochaj!

    Trzymaj się i spełniaj się.Pa.

    OdpowiedzUsuń