Muszę wrócić do mojego pobytu w "dużym mieście" i to nie za sprawą seksu, ale kultury. Zrobiłyśmy sobie z Kasią, nawet nie babskie tylko dziewczyńskie popołudnienko. Miałam ochotę obejrzeć "Baczyńskiego", akurat wszedł na ekrany. Przy okazji przeleciałyśmy przez galerię, dosłownie, w drodze z parkingu i na parking. Galerie to nie moje klimaty, chodzę wyłącznie wtedy kiedy chcę coś kupić i to do określonego sklepu. Nie lubię łażenia i bezsensownego oglądania, dla samego oglądania. Mało we mnie w tej kwestii kobiety, ale nie narzekam, żeby była jasność.
Kupiłyśmy bilety i Kasia mówi do mnie: mami teraz do kina kupuje się nachosy, kupiłyśmy nachosy i colę w plastikowym pojemniku dużą, ale z dwoma słomkami. Kurcze, zafundowała mi takie pikantne nachosy, że długo ziałam ogniem. Na szczęście zjadłyśmy to coś, na reklamach przed filmem, bo chyba bym się wściekła gdyby przyszło mi je chrupać podczas projekcji. Naturalnie nie chrupałabym. "Amełyka" pomyślałam sobie, teraz to już nie tylko pop corn i coca cola. O miętusach w szeleszczących papierkach, zapomnij. Ten szelest papierków, ten to dopiero wkurzał. Film, dokument na tle powstania warszawskiego i poezji Baczyńskiego, absolutnie mnie ujął.
Dzisiaj, u siebie na prowincji, poszłam odebrać z pralni chemicznej 2 spódnice. Spódnice wyprane i wyprasowane, wiszą na 2 ramiączkach. Pani podchodzi, bierze duży foliowy ochraniacz i wkłada do niego te 2 spódnice z ramiączkami. Zdziwiona pytam, czy tak się teraz odbiera rzeczy z pralni? Tak, odpowiada, wystarczy powiesić do szafy. "Amełyka", myślę sobie, "Amełyka" dotarła na prowincję. Co za kultura. Tak to dzięki kulturze powstał ten post.
Kupiłyśmy bilety i Kasia mówi do mnie: mami teraz do kina kupuje się nachosy, kupiłyśmy nachosy i colę w plastikowym pojemniku dużą, ale z dwoma słomkami. Kurcze, zafundowała mi takie pikantne nachosy, że długo ziałam ogniem. Na szczęście zjadłyśmy to coś, na reklamach przed filmem, bo chyba bym się wściekła gdyby przyszło mi je chrupać podczas projekcji. Naturalnie nie chrupałabym. "Amełyka" pomyślałam sobie, teraz to już nie tylko pop corn i coca cola. O miętusach w szeleszczących papierkach, zapomnij. Ten szelest papierków, ten to dopiero wkurzał. Film, dokument na tle powstania warszawskiego i poezji Baczyńskiego, absolutnie mnie ujął.
Dzisiaj, u siebie na prowincji, poszłam odebrać z pralni chemicznej 2 spódnice. Spódnice wyprane i wyprasowane, wiszą na 2 ramiączkach. Pani podchodzi, bierze duży foliowy ochraniacz i wkłada do niego te 2 spódnice z ramiączkami. Zdziwiona pytam, czy tak się teraz odbiera rzeczy z pralni? Tak, odpowiada, wystarczy powiesić do szafy. "Amełyka", myślę sobie, "Amełyka" dotarła na prowincję. Co za kultura. Tak to dzięki kulturze powstał ten post.
Ty cioteczna siostra "pracza" powinnaś wiedzieć,że porządna pralnia tak właśnie oddaje pranie.
OdpowiedzUsuńNiestety do kina mnie nie ciągnie,nie mam cierpliwości.W domu sobie wstanę,wyjdę ,wrócę z herbatą.pies na kolanach albo obok a w kinie...
Za chwilę będą moje dziewczyny i koniec laby
Niestety nie wiedziałam,ale cieszę się,że już wiem.Nie lubię tkwić w niewiedzy.
OdpowiedzUsuńTo nie był zwykły film,tu nie było czasu na nudę.Poezja była filmem.
Z tymi dziewczynami,to masz fajnie.