piątek, 15 marca 2013

Osaczona.

                   Tytuł  posta  taki  z  gatunku  horroru,  taki  trochę  przesadzony.  Czuję  się  jednak  osaczona  problemami  zdrowotnymi  i  rodzinnymi  swoich  przyjaciół.  Trwa  to  już  ponad  dwa  tygodnie,  na  szczęście  już  coś  tam  się  rozwiązało,  a  coś  ku  rozwiązaniu  zmierza.  Jestem  bardzo  empatyczna,  chyba  za  bardzo  i  chłonę  wszystko  jak  gąbka.  Tylko  nie  mogę  być  inna,  a  nawet  nie  chcę, skoro sama  oczekuję  zainteresowania  swoimi  sprawami  jeżeli  się  z  nich  zwierzam,  nawet  jeżeli  wydają  się  "błahe". 
                  Przyjaźń  wymaga  poświęcenia,  cierpliwości  i  przegadywania  spraw  które  nas  dręczą  i  ranią,  które  nas  zaskoczyły  i  których  nie  rozumiemy.  Dlatego  muszę  mieć  czas  i  cierpliwość  dla  osób  które  mi  zaufały.  Zdecydowanie   gorsze  byłoby  takie  odczucie  przyjaciółki,  że  nie  może  na  mnie  liczyć,  że  nie  mam  siły  i  ochoty  na  kolejną,  kolejną  i  następną  podobną  rozmowę.  Nie  jest  sztuką  przyjaźń  kiedy  wszystko  jest  cacy,  sztuką  jest  trwać  przy  sobie  jak  jest  be.  Tym  bardziej,  że  po  tylu  latach  życia  mam  przy  sobie  te  najbardziej  lojalne,  sprawdzone  i  najwierniejsze  z  wiernych  przyjaciółki.
                    Na  szczęście  u  mnie  na  każdym  polu  jest  cacy,  chociaż  jak  diabeł  święconej  wody  boję  się  choroby.  Dzisiaj  przyjeżdżają  młodzi,  w  niedzielę  wracamy  razem  i  będę  miała  tydzień  "przedświątecznych  wakacji". 

2 komentarze:

  1. Przyjaciół nie opuszcza się " w biedzie", trzeba zawsze być z nimi, na dobre i złe. *** Mam nadzieję, że ptaszki zapowiadają nadejście wiosny nareszcie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I tu masz rację. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń