niedziela, 11 marca 2012

Podniebny chaos.

            Cieszę  się  bardzo,  że  mam  psa.  Dzięki  spacerom  z  moim  pupilkiem,  mogę  systematycznie  obserwować  i  podglądać  przyrodę.  Dzisiaj  byłam  trochę  zdezorientowana,  ale  jak  zdezorientowane  były  gęgawy,  nie  jestem  sobie  w  stanie  wyobrazić.
             Wszystko  rozegrało  się  nad  moją  głową.  Długie  klucze  tych  dużych  ptaków,  leciały  z  południowego- zachodu  na  północny- wschód.  Jak  lecą   hałasują,  lubię  łopot  ich  skrzydeł  i  gęganie,  to  świadectwo,  że  wracają  na  lęgowiska  i  wiosna  już  "za  rogiem".  Nagle  nad  głową  słyszę,  nie  tylko  gęganie  ale   normalny  rwetes.  Klucze  gęsi,  które  były  w  locie  dalej,  zawracają  i  lecą  z  powrotem,  mieszają  się  z  dopiero  nadlatującymi.  Zawracają  wszystkie  i  lecą  tam, skąd  przyleciały,  znowu  zawracają  i  lecą  gdzie  powinny  lecieć,  powtarzało  się  to  kilka  razy.   Chaos  i  hałas  był  ogromny,  ptaki  w   jakimś  dziwnym  kołowrocie,  biedne  jakby  im  wysiadł  wewnętrzny  GPS.  Czekałam  tylko,  czy  jakieś  ptaszysko  nie  spadnie.  Nagle  wszystko  się  uspokoiło  i  gęgając  poleciały  dalej,  we  właściwym  kierunku.
              Bardzo  lubię  przyrodę,  calusieńką,  nawet  lubię  robale.  Tylko  nie  znoszę  mrówek  i  tych  małych  paskudnych  meszek,  bo  od  ugryzienia  tych  cholerstw   mam  uczulenie.  Uczulenie  jest  takie,  powiedziałabym  "wypasione".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz