wtorek, 30 kwietnia 2013

Laicik.

         Takiego  spokoju  jak  obecny,  to  ja  już  dawno  nie  miałam.  Bardzo  długi  weekend  i  taki  laicik.  Żadnych  garów,  żadnych  wypieków  i  żadnych  rumieńców  z  tego  tytułu  na  twarzy,  tylko  stoicki  spokój  przerywany  grzebaniem  w  ziemi. W  poprzednich latach,  w  tym  wolnym  czasie  "wpadała"  do  mnie  koleżanka  z  synem.  W  tym  roku  nie  "wpadnie",  podzieliły  nas  różne  oczekiwania  dotyczące  relacji  koleżeńskich.  Kasia  też  nie  wpadnie,  bo  "buja  się"  po  Francji.  Ola  też  nie  wpadnie,  bo "leniuchuje" w  szpitalu.  No,  czyż  nie  laicik?  Trochę  mnie  jego  długość  przeraża,   bo  pustki  w  mieście  straszeczne,  nawet  na  parkingu  luzy.  Dlatego  zagospodarowałam  czas  inaczej  i  tym  razem,  to  ja  wyjdę  "do  ludzi".
         Będzie  grill,  będzie  piwo  i  łono  natury ( osobiście  nie  gustuję  w  takim  wypoczynku ),  ale ... raz  nie  zawsze,  dwa  nie  wciąż.  Tzn.  tak  ma  być  o  ile  pogoda  nie  pokrzyżuje  nam  planów,  bo  do dzisiaj  nas  nie  rozpieszcza. Impreza  może  być  też  pod  dachem,  ale  zdecydowanie  wolałabym  łono.  Ja  i  mój  pies  mamy  zaproszenie  z  noclegiem.  Wykorzystamy to.

2 komentarze:

  1. Życzę pięknej pogody, że impreza odbyła sie na łonie natury :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, najprawdopodobniej będzie, o ile tylko nie będzie deszczu.:)

    OdpowiedzUsuń