Rozpoczyna się drugi dzień Świąt Wielkanocnych, takich trochę dziwnych Świąt. A dzisiejszy dzień jest szczególnie dziwny, nawet bardzo dziwny, powiedziałabym niezwykły w swoim dziwactwie. Ja takich Świąt nie pamiętam. Zwykle te wiosenne Święta, o letnim już czasie, witają nas kolorami wiosennych kwiatów. Czasami jest tych kolorów mniej ( jak powinno być w tym roku ), kiedy Święta są wcześniejsze, czasami jest ich więcej jeżeli Święta przypadają pod koniec kwietnia. Tegoroczne nie myślą o kolorach, tegoroczne nadal skąpane są w bieli, zero innych barw tylko przytłaczająca już w tej chwili, biel.
Dowcip a może pewien smaczek tegorocznej natury, sam nasuwa się na myśl. Drugi dzień Świąt Wielkanocnych, to lany poniedziałek zwykle lany wodą. Dzisiejszy lany poniedziałek odbędzie się na śnieżki, które po roztopieniu jakąś tam wodę dają, a zbyt twarde mogą zrobić krzywdę. Na dodatek tegoroczny poniedziałek wielkanocny przypada na pierwszy dzień kwietnia, a więc popularny prima aprilis.
Można byłoby siląc się na dowcip, powiedzieć: niezłego psikusa wykręciła nam przyroda na prima aprilis. Jednak kiedy spojrzę za okno i widzę prószący śnieg to wiem, że to nie jest żaden psikus to jest rzeczywistość, tym razem biała.
Pytam: dlaczego to nie jest jednak prima aprilis?
Stwierdzam: zima w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, to koszmarna rzeczywistość.
Słyszałam: zima podobno ma jeszcze trwać i trwać, przynajmniej do końca kwietnia. I to też nie jest prima aprilis, tak mówią meteorolodzy zamknięci na Spitsbergenie.
Żartuję: niezłe jaja, wcale nie wielkanocne, wykręciła nam przyroda z tą zimą na wiosnę.
Mam nadzieję: że flora i fauna zdoła wszystko nadrobić.
Tylko rodzime ptaki próbują wiosennych harców, bo te wędrowne...nic z tych dziwactw przyrodniczych nie rozumieją.
Dowcip a może pewien smaczek tegorocznej natury, sam nasuwa się na myśl. Drugi dzień Świąt Wielkanocnych, to lany poniedziałek zwykle lany wodą. Dzisiejszy lany poniedziałek odbędzie się na śnieżki, które po roztopieniu jakąś tam wodę dają, a zbyt twarde mogą zrobić krzywdę. Na dodatek tegoroczny poniedziałek wielkanocny przypada na pierwszy dzień kwietnia, a więc popularny prima aprilis.
Można byłoby siląc się na dowcip, powiedzieć: niezłego psikusa wykręciła nam przyroda na prima aprilis. Jednak kiedy spojrzę za okno i widzę prószący śnieg to wiem, że to nie jest żaden psikus to jest rzeczywistość, tym razem biała.
Pytam: dlaczego to nie jest jednak prima aprilis?
Stwierdzam: zima w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, to koszmarna rzeczywistość.
Słyszałam: zima podobno ma jeszcze trwać i trwać, przynajmniej do końca kwietnia. I to też nie jest prima aprilis, tak mówią meteorolodzy zamknięci na Spitsbergenie.
Żartuję: niezłe jaja, wcale nie wielkanocne, wykręciła nam przyroda z tą zimą na wiosnę.
Mam nadzieję: że flora i fauna zdoła wszystko nadrobić.
Tylko rodzime ptaki próbują wiosennych harców, bo te wędrowne...nic z tych dziwactw przyrodniczych nie rozumieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz