Pierwszą ofiarą owadziej żarłoczności, okazał się być mój Kajtek. Użarła go jakaś franca w okolicach pępuszka. Gdybym ja to coś, dopadła, wiadomo - nogi z d.... poszłyby, natychmiast!!! Właściwie z odwłoka, bo owady d... nie mają. Nie dopadłam francy, a szkoda. Tak się maluszek niepokoił tym swędzeniem drapał, lizał i spoglądał na pańcię jakby liczył na pomoc. Na szczęście po Julce został Fenistil, posmarowałam mu to miejsce 3x i akcja ratunkowa powiodła się. Potem sprawdziłam, że pomocy udzielałam przeterminowanym medykamentem. Pieski widocznie reagują inaczej. Teraz śpi sobie psinka na grzbiecie, rusza łapkami jakby spacerował i pochrapuje, czyli jest ok.
To zdarzenie przypomniało mi, że muszę się zaopatrzyć w wapno, bo jak mnie dopadnie żarłoczna, latająca społeczność, to będzie kiepawo. Rozchoruję się. Nie chcę i nie mogę chorować, bo w środę przyjeżdża do mnie koleżanka ze studiów, z synem, na jeden dzień. Tylko na jeden dzień. Dobre i to. Syn ją przywiezie, bo sama nie ma odwagi jechać tylu kilometrów, nie chodzi o jazdę, ale o monotonię samotnego podróżowania. Pociągiem nie przyjedzie bo ... nie umie, ... paniusia jakaś. Któremu 27. letniemu mężczyźnie chciałoby się wieźć matkę do koleżanki, a on to robi nie po raz pierwszy, zresztą. Fajny ten syn. Przystojny też i bardzo go lubię.
To zdarzenie przypomniało mi, że muszę się zaopatrzyć w wapno, bo jak mnie dopadnie żarłoczna, latająca społeczność, to będzie kiepawo. Rozchoruję się. Nie chcę i nie mogę chorować, bo w środę przyjeżdża do mnie koleżanka ze studiów, z synem, na jeden dzień. Tylko na jeden dzień. Dobre i to. Syn ją przywiezie, bo sama nie ma odwagi jechać tylu kilometrów, nie chodzi o jazdę, ale o monotonię samotnego podróżowania. Pociągiem nie przyjedzie bo ... nie umie, ... paniusia jakaś. Któremu 27. letniemu mężczyźnie chciałoby się wieźć matkę do koleżanki, a on to robi nie po raz pierwszy, zresztą. Fajny ten syn. Przystojny też i bardzo go lubię.