Już pewnie nigdy nie odkryję wszystkich tajemnic Kajtka. Myślę, że przynajmniej trzy, jednak mi się udało.
Według mnie zdarzyło się w jego psim życiu coś dramatycznego. Bardzo reaguje na dźwięk karetki pogotowia, kiedy byłam z nim na pierwszym spacerze, słysząc jej dźwięk - zawył. Pomyślałam sobie, że pewnie ktoś "nauczył go śpiewać" przy wysokich tonach. Tym bardziej, że nasz pierwszy jamnik, też "śpiewał" jak Kasia grała na pianinie. Jednak Kajtek nadal reaguje na karetkę, chociaż już nie wyje. Poza tym musiał być mocno karcony, bo jak tylko coś wg pieska, "nie tak", to kuli się, wywala na grzbiet i ...posikuje. Najbardziej szokujące zachowanie, pozostawiony " sam sobie " - siada w kącie i .... masturbuje się. Nie jest to zwyczajne, psie mycie wentylka, ale no właśnie...fizyczne pocieszenie. Robi to coraz rzadziej, na szczęście. Może pomaga mu solidna dawka pieszczot, jaką otrzymuje każdego poranka na "dzień dobry". Takiego psiego zachowania, jeszcze nigdy nie widziałam, a od prawie 40 lat mam psy.
Bardzo lubię psy. Kocham psy, pod jednym warunkiem, że jest to jamnik. Naturalnie krótkowłosy, bo przy mojej obsesji ładu, harmonii i porządku, sterczącą sierść szorstkowłosego układałabym na żel, a z długowłosym latałabym do fryzjera. Kocham jamniki chyba na zasadzie podobieństwa: oboje jesteśmy niskopienni, oboje jesteśmy uparci ale kompromisowi i oboje mamy niezależne charaktery.
Kajtek już na dobre zadomowił się, w końcu dzisiaj mija pół roku odkąd mieszkamy pod jednym dachem. Największym miernikiem psiej ufności jest jego sen, na grzbiecie z odsłoniętym brzuszkiem. Kajtek sypia tak codziennie.
Według mnie zdarzyło się w jego psim życiu coś dramatycznego. Bardzo reaguje na dźwięk karetki pogotowia, kiedy byłam z nim na pierwszym spacerze, słysząc jej dźwięk - zawył. Pomyślałam sobie, że pewnie ktoś "nauczył go śpiewać" przy wysokich tonach. Tym bardziej, że nasz pierwszy jamnik, też "śpiewał" jak Kasia grała na pianinie. Jednak Kajtek nadal reaguje na karetkę, chociaż już nie wyje. Poza tym musiał być mocno karcony, bo jak tylko coś wg pieska, "nie tak", to kuli się, wywala na grzbiet i ...posikuje. Najbardziej szokujące zachowanie, pozostawiony " sam sobie " - siada w kącie i .... masturbuje się. Nie jest to zwyczajne, psie mycie wentylka, ale no właśnie...fizyczne pocieszenie. Robi to coraz rzadziej, na szczęście. Może pomaga mu solidna dawka pieszczot, jaką otrzymuje każdego poranka na "dzień dobry". Takiego psiego zachowania, jeszcze nigdy nie widziałam, a od prawie 40 lat mam psy.
Bardzo lubię psy. Kocham psy, pod jednym warunkiem, że jest to jamnik. Naturalnie krótkowłosy, bo przy mojej obsesji ładu, harmonii i porządku, sterczącą sierść szorstkowłosego układałabym na żel, a z długowłosym latałabym do fryzjera. Kocham jamniki chyba na zasadzie podobieństwa: oboje jesteśmy niskopienni, oboje jesteśmy uparci ale kompromisowi i oboje mamy niezależne charaktery.
Kajtek już na dobre zadomowił się, w końcu dzisiaj mija pół roku odkąd mieszkamy pod jednym dachem. Największym miernikiem psiej ufności jest jego sen, na grzbiecie z odsłoniętym brzuszkiem. Kajtek sypia tak codziennie.
Kocham też pieski, ale niekoniecznie jamniki. Moim poprzednim pieskiem był jamnik, bo też tą rasę lubię, ale nie wszystkie wspomnienia z nim związane są miłe. Jego ulubioną "zabawą" było: zrywanie tapety ze ściany, obgryzanie nóg mebli, robienie dziur w swetrach, kurtkach,kocach, obgryzanie butów,gryzienie poduszek, aż pierze fruwało. Zawsze miał zabawki swoje, ale wolał nasze :-(. Dziękuję za odwiedziny u mnie i miły komentarz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo jest już trzeci jamnik w moim życiu.Z żadnym nie było kłopotów o jakich Ty piszesz.Dokazywały,ale nie robiły szkód np.uciekały z papciami jak się wróciło do domu,zabierały rękawiczki,ale...wyły pozostawione same w domu.Lubię psy z wyrazistym charakterem,jeżeli nie jamnik to terier.Jest jamnik,po przejściach.
OdpowiedzUsuńMiło,że mnie odwiedziłaś,pozdrawiam:)
Mój piesek nie jest po przejściach a też wyje gdy słyszy sygnały karetki,straży pożarnej lub dżwięk syreny. Zwierzęta też mają popęd seksualny,trzymane na smyczy nie mogą go zaspokoić(każdy stara się jak może).
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda co piszesz.Psy wyją itd.itp.tylko,że porównując jego zachowanie z zachowaniem poprzedników,widzę różnicę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Również jestem fanką jamników, które uważam za gatunek odrębny od psa ;-) Mój własny osobisty parówczak leży właśnie obok z wywalonymi w powietrze kopytkami i zażywa należnego mu odpoczynku po dniu spędzonym na robieniu niczego.
OdpowiedzUsuńAle mnie rozbawiłaś.
OdpowiedzUsuńJak to czy -robienie niczego,to uważasz za nic nie robienie?
A te zachęty do zabawy,a stanie słupka,a wywracanie oczu,a wywalaneczki z dżądżerkami na wierzchu-to robienie niczego?To nic nie robienie?
Niskopienne słodziaki bardzo się napracują żeby tylko je kochać.
Ależ jakże bym śmiała - jamnicze robienie niczego to nie lada wysiłek mający na celu zapobieżenie robieniu czegokolwiek użytecznego i zużywający nieskończone zasoby energii, które w innym przypadku mogłyby zostać spożytkowane na niecne cele. I w ten sposób jamniki ratują świat.
OdpowiedzUsuńSerio.
To prawda.Mój Kajtek uratował też mnie,bo po stracie jego poprzednika załapałam taki dół,po prostu wpadłam w otchłań.Ryczałam,ryczałam i ryczałam jak po stracie najbliższej osoby.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę,że wirtualnie poznałam kogoś-"kto ma kota na punkcie psa",precyzyjnie-jamnika.Ja mam kota giganta.
Pozdrawiam:)