Pierwszego kwietnia było wprawdzie wczoraj, a więc prima aprilis też był wczoraj, ale ja kilka zdań postanowiłam napisać dzisiaj. Jestem niezwykle wyczulona na różne brednie i nie jest łatwo mnie " nabrać ", tym razem niestety poległam.
Dość wczesnym popołudniem, dzwoni Kasia i podniesionym głosem mówi : " mami, przed chwilą dzwonił Rysiek, że Julkę ugryzł osioł i jedzie z nią na pogotowie. ( Ojciec był z córką w kościele na dziecięcej mszy na której była procesja z palmami i osiołkiem, a przeziębiona matka została w domu.) Kasia : Julka ma dostać jakiś zastrzyk, nie mam pojęcia jak ona do tego osła podeszła i co z nim wyprawiała ".
W pierwszej chwili wydało mi się śmieszne, jak to ugryzł osioł? Po chwili nie było mi już do śmiechu pogotowie, zastrzyk ! Skóra na grzbiecie mi ścierpła, nogi ugięły, serducho przyspieszyło i gonitwa myśli : zastrzyk pewnie p.wściekliźnie, a one są cholernie bolesne, pewnie ma ranę i gdzie ta rana, kurcze ale kłopot. Pomyślałam, że kłopot będą mieli nie tylko oni, ale właściciel osła i ksiądz. Julka? Ból i cierpienie.
Zupełnie nie wiem jak w tak krótkiej chwili tyle myśli mogło mi przelecieć przez głową. Taka roztrzęsiona i zdenerwowana nagle słyszę w słuchawce : prima aprilis, na trzy głosy i śmiech.
Mnie do śmiechu w tym momencie, daleko było. No i tak młodzi zadworowali sobie z matki, babki i teściowej przy okazji 1- go kwietnia. Paskudy jedne, jeszcze teraz jak pomyślę o ośle i Julce, to dławi mnie w gardle.
Dość wczesnym popołudniem, dzwoni Kasia i podniesionym głosem mówi : " mami, przed chwilą dzwonił Rysiek, że Julkę ugryzł osioł i jedzie z nią na pogotowie. ( Ojciec był z córką w kościele na dziecięcej mszy na której była procesja z palmami i osiołkiem, a przeziębiona matka została w domu.) Kasia : Julka ma dostać jakiś zastrzyk, nie mam pojęcia jak ona do tego osła podeszła i co z nim wyprawiała ".
W pierwszej chwili wydało mi się śmieszne, jak to ugryzł osioł? Po chwili nie było mi już do śmiechu pogotowie, zastrzyk ! Skóra na grzbiecie mi ścierpła, nogi ugięły, serducho przyspieszyło i gonitwa myśli : zastrzyk pewnie p.wściekliźnie, a one są cholernie bolesne, pewnie ma ranę i gdzie ta rana, kurcze ale kłopot. Pomyślałam, że kłopot będą mieli nie tylko oni, ale właściciel osła i ksiądz. Julka? Ból i cierpienie.
Zupełnie nie wiem jak w tak krótkiej chwili tyle myśli mogło mi przelecieć przez głową. Taka roztrzęsiona i zdenerwowana nagle słyszę w słuchawce : prima aprilis, na trzy głosy i śmiech.
Mnie do śmiechu w tym momencie, daleko było. No i tak młodzi zadworowali sobie z matki, babki i teściowej przy okazji 1- go kwietnia. Paskudy jedne, jeszcze teraz jak pomyślę o ośle i Julce, to dławi mnie w gardle.
No nieładnie... ;) A ja w tym roku na nic nie dałam się nabrać. Sceptyk ze mnie. Niedobrze:(
OdpowiedzUsuńDziś pozdrawiam wietrznie...
Na szczęście to tylko taki...żarcik był.W sumie fajny,ale co by było gdyby...wolę nie myśleć.
UsuńI Ciebie ktoś nabierze,zobaczysz...za czas jakiś.
Pozdrawiam cieplutko...na przekór aurze.Pa.
Super kawał;ilekroć bedziesz do tego wracać zawsze będzie Ci wesoło.
OdpowiedzUsuńSuper,super - na szczęście nic się nie zdarzyło i można się śmiać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa w tym dniu jestem ostrożna w słuchaniu sensacyjnych wiadomości. Może jednak też bym się nabrała, bo to chodziło o wnuczkę. Żart dla mnie przyjemny nie był.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj,nabrałabyś się,nabrała.A żart,że tak powiem z gatunku...nie banalnych.
UsuńNa początku-konsternacja,ale teraz też się śmieję.
Dziękuję i pozdrawiam:)