środa, 25 kwietnia 2012

Plum.

        W  ubiegłym  tygodniu  zupełnie  nieoczekiwanie,  odebrałam  z  własnej  głowy  sygnał - plum.  Stał  się  bodźcem  przewodnim  do  odwiedzin  Kasi,  kaśczynego  mężczyzny  i  kaśczynego  dziecka.
        Ponieważ  nie spędzaliśmy  wspólnie  Świąt,  umówiliśmy  się,  że  przyjadą  tydzień  po  Świętach.  Niestety,  nie  wypaliło,  bo  zieciulek   miał   pilny  wyjazd  na  Wybrzeże,  więc  przyjechali  dwa  tygodnie  po  Świętach.  Te  dwa  tygodnie  po  Świętach,  wypadało  dzień  po  urodzinach  Zięcia.  "Plum"  mi  zasugerowało,  żeby  przygotować   prezent   i   kolację  urodzinową  dla  Zięcia,  pomimo  tego,  że  wymarzonym  zięciem  nie  jest.  Pewnie  dlatego,  moje  "plum"  podpowiadało  dalej -  dzień  po  urodzinach  zięcia,  to  8.  dni  przed  urodzinami  Juli   i  10.  dni   przed  imieninami  Kasi.  Wobec  tego - prezenty  dla  wszystkich - powiedziało  "plum".  Jako,  że  to  siódme  urodziny  mojej  jedynej  Wnuczki,  powinien  być,  a  właściwie  musi  być  tort.
         Zaskoczenie  było  totalne.

4 komentarze:

  1. Dobra jest to "plum" w Twojej głowie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plum-jest dobre to prawda,ale niekiedy bywa...upierdliwe.
      Pa:)

      Usuń
  2. Dobrze,że plum ni podpowiadało dalej"będą imieniny wnuczki i zięcia"pewnie też kupiłabyś prezenty.Wydaje mi się,że dzieci i wnuki takiego plum nie mają,ale nie należy uogólniać.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście imieniny zięcia już były i mówiąc brzydko-mam go z głowy.Imieniny Julki,ciągle jeszcze ruchome.
    Jeśli chodzi o"plum"-nie wiem skąd się bierze, chyba trzeba się z tym urodzić.
    Pa:)

    OdpowiedzUsuń