czwartek, 12 kwietnia 2012

Spokój.

            Tak  spokojnych  Świąt,   już  dawno  nie  miałam.  Pewnie  dlatego  rozleniwiłam  się  okropnie,  chociaż  wcześniej  też  nadmiernie  nie  pracowałam.  Jest  mi  cudownie  i  błogo,  spokojnie,  szczęśliwie  i  przewidywalnie.   Tylko  czy  na  pewno  przewidywalnie?
            Otóż  nie,  wprawdzie  z  leciusieńkim  poślizgiem,  ale  dostałam  od  "Rodziny  Zająców" prezent  na  zajączka.  Natychmiast  wykonałam  telefon  do  Pana  Zająca,  bo  to  jego  pismo  rozpoznałam  na  przesyłce,  podziękowałam  i  zapytałam:  czy  nie  obawia  się,  że  przyzwyczaję  się  do  obdarowywania?  Usłyszałam  rozbrajające:  nie  mogłem  się  oprzeć.  Nie  oparł  się  Pan  Zając,  Wojciechowi  Mannowi  i  Krzysztofowi  Maternie  i  ich:  "Podróże  małe  i  duże  czyli  jak  zostaliśmy  światowcami" -  książce,  która  wzrusza  jak  wspomnienia  z  młodości,  a  śmieszy  bardziej  niż  niejedna  komedia ( z  opisu  na  okładce ).  Znowu  Pan  Zając,  którego  fanką  niestety  nie  jestem,  zaskarbił  sobie  moją  sympatię  i  kolejny,  malutki  skrawek  serca.
               Wczoraj  miałam  plan  -  plan  zostania  chociaż  przez  kilka  dni  " kobietą  pracy  organicznej ",  gródek  tego  wymaga  i  już  się  domaga.  Pracowało  się  cudownie,  pogoda  bezwietrzna  i  słoneczna,  kwitnących  kwiatów  coraz  więcej,  niestety  chwastów  też.  Dzisiaj  plany  dostały  w  łeb,  popaduje  od  rana,  biomet  niekorzystny  i  mnie  rozbolał    łeb.  Plany  diabli  wzięli,  ale  że  deszcz  pada  to  dobrze  kwiaty  tego  potrzebują  i  potrzebuje  tego  nawóz,  który  podsypałam  roślinom.  Nie  wiem  tylko,  czy  to  dobrze  dla   mleczy,  które  wczoraj  potraktowałam  Randapem?

4 komentarze:

  1. A ja zażywam wsi, lasu, ogrodu i innych błogości:) Aż sama sobie zazdroszczę... Ale zasłużyłam przecież;)

    Pozdrawiam poświątecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasłużyłaś sobie i to jeszcze jak,zasłużyłaś!Naładuj akumulatory i wracaj,żeby móc wspominać,tęsknić i... planować następny wyjazd.
      Lubię wieś,z łatwym dostępem do miasta.

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. To jednak Pan Zając nie jest zły :-). Mleczom już nic nie pomoże, jak je potraktowałaś Randapem i dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan Zając?Zupełnie nie z mojej bajki,ale zaczyna się starać.Doceniam to bardzo.
    Kwiaty ucierpiały przez ostatnie mrozy,a chwaściory-nie.Ironia jakaś kosmiczna.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń