Stało się ,mam skaypa. Śmiechu było , więcej niż troszku . Dwie piczencje chciały skorzystać z osiągnięć techniki . Całe szczęście , że przy Teresie był syn - Maciek , a przy mnie chrześniak - Marcin ,do którego zresztą mówię - syneczku.. Po raz kolejny przekonuję się, że cierpliwości do maszyn , nie mam. No , ale udało się . Porozmawiałyśmy i pośmiałyśmy się ,bo obraz trochę zniekształcony i głos opóżniony. Wszystko postaramy się dopracować . Jesteśmy umówione na wideokonferencję, już jutro. W końcu specjalnie założyłyśmy sobie skaypy żeby rozmawiać dużo i za darmo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz